Papierowy tygrys, zmęczony smok

W nocy z 9 na 10 marca 1945 roku w wyniku nalotu bombowego na Tokio powstała tzw. burza ogniowa, w której zginęło ponad 100 tysięcy ludzi, a praktycznie cała zabudowa została doszczętnie wypalona. 6 sierpnia tegoż roku nad miastem Hiroshima rozpalił się błysk „jaśniejszy niż tysiąc słońc”. Wskutek pierwszego w historii ataku nuklearnego, zginęło kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców, a Hiroshima została zrównana z ziemią. Trzy dni później, 9 sierpnia, w atomowym ogniu spłonęło Nagasaki.

W wyemitowanym 15 sierpnia w radiu przemówieniu, japoński tenno, na zachodzie tytułowany zwyczajowo cesarzem, w końcu musiał przyznać, że prowadzenie polityki godnościowej i podnoszenie kraju z kolan, nie przyniosło jednak Japonii pomyślności. Po ośmiu latach krwawej wojny toczonej z Chinami, USA, Wlk Brytanią, Holandią i ZSRR, Japonia skapitulowała. Kraj dosłownie leżał w gruzach. Zniszczone były praktycznie wszystkie większe miasta i ośrodki przemysłowej, a ci mieszkańcy, którzy uszli z życiem, wegetowali w skrajnej nędzy. Jeszcze pięć lat po wojnie, ówczesny japoński PKB per capita był, co wydaje się dzisiaj nie do wyobrażenia, dwukrotnie niższy od ówczesnego …polskiego.

Zmiana polityki godnościowej na politykę białej flagi przyniosła jednak Japonii gigantyczne korzyści. Okupujący archipelag po wojnie Amerykanie zmienili ustrój społeczno – gospodarczy Japonii w kierunku bardziej wolnorynkowym. W rezultacie gospodarka Kwitnącej Wiśni zaczęła się rozwijać. Szybko. Bardzo szybko. W latach 60 XX wieku tempo wzrostu wyspiarskiego dobrobytu, mierzonego PKB per capita, sięgało nawet 10% rocznie. Pod koniec lat 80 japoński PKB per capita przekroczył zaś 80% poziomu amerykańskiego. Wydawało się, że już, lada moment, biel i czerwień japońskiej flagi zastąpią amerykańskie „Stars and stripes” w roli światowego lidera gospodarczego i cywilizacyjnego, a nawet militarnego. USA miał zaś czekać nieunikniony zmierzch i upadek. Nad światem zapanować miało niepodzielnie Wschodzące Słońce.

I …nic. Japonia nie tylko nie prześcignęła Ameryki, ale, w stosunku do niej, zaczęła się wręcz cofać i dzisiaj japoński PKB pc stanowi już tylko 72% poziomu USA. Podobna historia, choć na mniejszą skalę, przydarzyła się też Tajwanowi i Korei. W przeciwieństwie do Japonii, oba te kraje nadal jeszcze gonią USA, ale już bardzo powoli. Z krajów Dalekiego Wschodu jedynie Singapur i Hong-Kong faktycznie przegoniły dobrobytem Amerykanów. Jednak, przy ich specyficznym statusie miast-państw, było to o wiele łatwiejsze.

Krajem, który z Japonią najdłużej wojował i wyszedł z tej wojny zniszczony w porównywalnym z nią stopniu, były Chiny. Po wojnie zaś, mniej szczęśliwe niż Japonia, wpadły Chiny dodatkowo w łapy komunizmu, który przez kolejne dekady, siał w Chinach terror, głód, ruinę i zniszczenie. Pod koniec lat 70, kiedy w Pekinie do władzy doszła bardziej umiarkowana, pragmatyczna frakcja komunistów, kraj leżał dosłownie w gruzach. Zniszczone był przemysł i rolnictwo, a ci mieszkańcy, którzy zdołali ujść z życiem, wegetowali w skrajnej nędzy. W roku 1976 ówczesny chiński PKB per capita stanowił ledwo …10% ówczesnego polskiego, wcale przecież nie wygórowanego.

W tej sytuacji komuniści chińscy, nie mając już innego wyjścia, zmienili ustrój społeczno – gospodarczy Chin w kierunku bardziej wolnorynkowym. W rezultacie gospodarka Kraju Środka zaczęła się rozwijać. Szybko. Bardzo szybko. W pierwszej dekadzie XXI wieku, tempo wzrostu chińskiego dobrobytu sięgało nawet 10% rocznie. Bardzo szybko pojawiły się głosy o nowym supermocarstwie rzucającym wyzwanie USA, o świecie dwubiegunowym i oczywiście o zmierzchu Ameryki i jej nieuniknionym upadku. Nad światem zapanować miał niepodzielnie Smoczy Tron.

Jeżeli te historie wydadzą się czytelnikom bardzo podobne, to autor śpieszy w tym miejscu z zapewnieniem, że to podobieństwo jest jedynie powierzchowne i złudne, a analogia fałszywa. Pierwszą z różnic pokazuje poniższy wykres na którym pokazano odsetek, jaki w latach 1950-2019 chiński PKB per capita stanowił względem innych krajów regionu, oraz Polski i USA.

Tyg 01

Japonia, jak już autor wspomniał, zatrzymała się przy 80% poziomu amerykańskiego. Tymczasem dzisiaj, w roku 2020, rzekomo równorzędne z USA globalne supermocarstwo, w rzeczywistości ledwo sięga ¼ poziomu USA, 1/3 poziomu Japonii, oraz ½ poziomu …Polski. Chiński tygrys jest więc w znacznej mierze papierowy. No, ale, można w tym momencie kontrargumentować, inaczej niż w przypadku Tokio, pekiński smok jeszcze przecież pogoni za USA nie zakończył. Kiedy zatem Chiny, biorąc pod uwagę dotychczasowy trend, zrównają się cywilizacyjnie z Ameryką? Prawidłowa odpowiedź na to pytanie brzmi …nigdy. Nigdy Chiny nie dogonią USA.

Ani Japonii.

Ani Korei Południowej

Ani Tajwanu.

Ani nawet Polski też Chiny nigdy nie dogonią.

Ocenianie gospodarek poprzez poziom PKB i jego dynamiki, odbywa się przy, rzadko kiedy werbalizowanym wprost założeniu, że wzrost gospodarczy, tak samo jak wzrost populacji myszy w przyrodzie, ma charakter wykładniczy. Czyli że jest proporcjonalny do poziomu PKB, czy populacji myszy, już wcześniej osiągniętego i przyrasta o określony jego odsetek rocznie. Podobnie jak myszy rodzą kolejne myszy, tak samo pieniądz ma rodzić pieniądz. Tak jest w istocie, ale tylko wtedy, kiedy podstawowym środkiem produkcji jest właśnie pieniądz, czyli kapitał. W poprzedzającej kapitalizm gospodarce rolniczej, maltuzjańskiej, kiedy podstawowym środkiem produkcji była ziemia, w postaci ziemi rolnej, czy surowców wydobywanych w kopalniach, wzrost gospodarczy był, jak zauważył Thomas Malthus, ekonomista który pierwszy opisał ilościowo tą cywilizację, bardziej liniowy niż wykładniczy. I podawanie ówczesnego wzrostu w procentach, co często się w publicystyce historycznej spotyka, jest sporym przekłamaniem.

Ale i w cywilizacji kapitalistycznej, industrialnej, tak samo jak i w ekologii, wzrost wykładniczy nie może trwać wiecznie. Populacja myszy, ani nawet populacja much również nie rosną przecież w nieskończoność. Realnie, wskutek narastającej wraz ze wzrostem populacji, konkurencji międzyosobniczej o dostęp do zasobów, wykładniczy wzrost populacji zawsze w końcu wyhamowuje i populacja stabilizuje się na pewnym poziomie liczebności zwanym pojemnością środowiska. W ekonomii odpowiednikiem tego mechanizmu jest akumulacja kapitału. Konkurencja miedzy kapitałem również stopniowo narasta, czego widocznym rezultatem jest malejąca stopa zwrotu. W rezultacie zarówno w ekologii jak i w ekonomii wzrost wykładniczy przekształca się we wzrost logistyczny, który zwalnia coraz bardziej, aż zamiera na asymptocie pojemności środowiska, czy maksymalnego poziomu PKB i PKB per capita. Równanie logistyczne określone jest przez dwa parametry. Tempo przyrostu w czasie, tak samo jak we wzroście wykładniczym, oznaczane literą r i pojemność środowiska – maksymalna wielkość populacji i PKB oznaczane zwykle przez K

Znając dotychczasową dynamikę PKB per capita możemy interpolować krzywe logistyczne wzdłuż których się ona odbywała i tym samym wyznaczyć oba ich parametry. Pojemność środowiska K dla omawianych krajów pokazano na kolejnym wykresie. Obok poziomu docelowego, zaznaczono też poziom obecny z 2019 roku.

Tyg 02

Widzimy, że Japonia właściwie już osiągnęła swoją asymptotę, a Korea i Tajwan są jej stosunkowo bliskie.  Zaskoczeniem może być natomiast fakt, że blisko niej są również …Chiny. I że ta chińska asymptota, maksymalny możliwy poziom zamożności, leży nie tylko najniżej ze wszystkich pokazanych krajów, ale leży też niżej, niż poziom zamożności jaki te kraje, również Polska, mają obecnie! Nie tylko więc Chiny nie dogonią nigdy USA, Japonii, czy Polski, ale nie osiągną nawet ich dzisiejszego poziomu zamożności. Na zawsze zatem pozostaną krajem biednym, prymitywnym i zacofanym. Całe stulecie 1950-2050 w wykonaniu omawianych krajów przedstawiono na wykresie. Zaznaczono na nim nie tylko dynamikę dobrobytu, ale i asymptoty do których PKB per capita w poszczególnych krajach dąży.

Tyg 02a

W tym miejscu nasuwa się jednak oczywiste pytanie, dlaczego Chiny tak właśnie mają? Wszak trzy z omawianych krajów, Tajwan, Singapur i Hong-Kong, są właściwie tak samo „chińskie” jak Chiny, zamieszkałe w przeważającej mierze przez Chińczyków, a ich poziomy asymptot zamożności K są dużo od chińskiego wyższe. Korea i Japonia zaś, chociaż Chinami już nie są, to i tak są kulturowo im bliższe dużo bardziej niż Polsce, czy USA. Dodatkowo można zauważyć inne intrygujące zjawisko. Kiedy, oprócz samego poziomu docelowego parametru K, weźmiemy tez pod uwagę trajektorie po której dana gospodarka do tego punktu docelowego zmierza, czyli parametr r. Okazuje się, że oba te parametry nie są niezależne. Im szybciej gospodarka się rozwija, czyli im wyższe ma r, tym niższy docelowy poziom K osiągnie. Z omawianych krajów, jedynie Singapur zdaje się wyłamywać z tej reguły:

Tyg 03

Istnieje zatem jakiś powód dla którego Chiny znajdują się na jednym krańcu tej skali, z szybkim, ale za to krótkim wzrostem, a USA na drugim, ze wzrostem wolnym, ale bardzo długo trwającym. Aby znaleźć ten powód musimy wyjść poza PKB i sięgnąć do innych danych opisujących gospodarki poszczególnych krajów. Takim dodatkowym parametrem będzie w naszym przypadku wskaźnik Index of Economic Freedom, tzw IEF. Wskaźnik ten, określa z grubsza poziom wolnego rynku w danej gospodarce, intuicyjnie oczekujemy bowiem, że poziom zamożności danego kraju, może być z wolnym rynkiem jakoś skorelowany.

I, co za niespodzianka, faktycznie jest. Poziom korelacji wynosi 79%. Im bardziej wolnorynkowy kraj, tym wyższy pułap zamożności K osiągnie. Chiny, jako kraj nadal faktycznie komunistyczny, tyle że w fazie swoistego NEPu, przystało, kraj w którym właściwie nie ma własności prywatnej, ma IEF stosunkowo niski i tym samym i niewielki osiągalny poziom PKB per capita. Startując jednak od bardzo niskiego poziomu wyjściowego, wskutek agresywnych inwestycji kapitałowych, mogły Chiny osiągnąć wzrost gospodarczy bardzo szybki, ale też i krótkotrwały. Rosja przed I wojną światową, a potem ZSRR, też okresowo były najszybciej rozwijającymi się krajami swoich czasów. Nie zdominowały jednak świata, choć powszechnie to prorokowano, a ZSRR nawet jawnie to zapowiadał.

Drążąc temat dalej, zauważmy, że na całość IEF składa się 12 subparametrów, takich jak wolność od korupcji, poziom ochrony własności prywatnej, wolność handlu itp. Jeżeli każdą z tych 12 składowych potraktujemy jako współrzędną, to możemy zbudować tzw. przestrzeń fazową o 12 wymiarach. Każdy kraj staje się wtedy punktem w takiej przestrzeni. Kraje o podobnym ustroju określonym przez parametry modelu IEF, znajdą się w przestrzeni fazowej blisko siebie, a kraje o odmiennych ustrojach – daleko. Mierząc odległości w tej przestrzeni, możemy zobaczyć do jakich krajów Chinom blisko pod względem ustroju gospodarczego, a do jakich daleko. Do porównania wzięto tym razem więcej krajów z szeroko rozumianego basenu Pacyfiku. Przedstawienie dwunastowymiarowej przestrzeni fazowej w dwóch wymiarach kartki papieru, tak aby zachować odległości między punktami, jest zadaniem karkołomnym i dla komputera bardzo trudnym, wymagającym długich, złożonych obliczeń. Ale jednak jest ono, jak widać na poniższym wykresie, wykonalne. Ponieważ wśród krajów wziętych do analizy znajduje się zarówno kraj z najwyższym (Singapur), jak i z najniższym (Korea płn) IEF na świecie, wykorzystano te dwa skrajne punkty do wytyczenia swoistej „osi wolnego rynku”. Pod pojęciem „inne Chiny” kryją się kraje chińskie niekomunistyczne. Makau, Hong Kong, Singapur i Tajwan. „Tygrysy” to pozostałe wysokorozwinięte kraje azjatyckie: Japonia, Korea i Malezja.

Tyg 04a

Okazuje się że kraje o tradycji anglosaskiej, USA, Kanada, Australia i Nowa Zelandia, pod względem ustroju społeczno-gospodarczego różnią się bardzo niewiele i wszystkie w przestrzeni fazowej znajdują się blisko siebie. Niedaleko nich, ale jednak wyraźnie oddzielone, są też „tygrysy”: Japonia, Korea i Malezja, oraz „inne Chiny” – poza Makau. To ostatnie znajduje się w otoczeniu takich krajów, jak Meksyk, Panama, Filipiny i Peru. Kraje latynoskie zresztą, inaczej niż anglosaskie, nie stanowią jednej zwartej grupy, a ich spektrum ustrojowe rozciąga się od mało różniącego się od azjatyckich tygrysów Chile, do niepokojąco bliskiej Korei płn. Boliwii. A Chiny właściwe, kontynentalne, ludowe? Ano właśnie. W żadnym razie nie jest to kraj wolnorynkowy i praworządny. Bliżej mu ustrojowo do Rosji, niż do któregokolwiek z cywilizowanych krajów azjatyckich, w tym również chińskich Tajwanu i Singapuru.

Wpływ różnic ustrojowych i jakości rządzenia na wzrost gospodarczy nie jest ewidentny, dopóki dany kraj jest biedny i tym samym zwrot z inwestycji kapitałowych jest wysoki. Mając odpowiednio dużą stopę zwrotu, kapitał chętnie zaryzykuje, nawet przy wysokiej korupcji i dużej niepewności instytucjonalnej. Jednak w miarę akumulacji kapitału, stopa zwrotu spada i jakość rządzenia zaczyna być istotna. W końcu zwrot jest na tyle niewielki, że nie warto ryzykować, że inwestycja zostanie przez władzę „udomowiona”, a koszt obsługi korupcyjnej zje wszystkie potencjalne zyski. Inwestycje się zwijają, a rozwój zamiera na poziomie, nieco mylnie zwanym „pułapką średniego rozwoju” Poziom tej pułapki, czyli asymptota K, jest tym niższy im gorszy jest rząd i niższy współczynnik IEF. Kraje wolnorynkowe i praworządne, o odpowiednio wysokim IEF, przechodzą zaś przez tą pułapkę w ogóle bez szwanku, zamieniając jedynie główny silnik rozwoju z inwestycji kapitałowych, na innowacje. Rozwój oparty na innowacjach ma jednak innych charakter niż rozwój kapitałowy. Zwrot z innowacji jest niski, zatem rozwój przebiega dużo wolniej. Najważniejsze jednak, że, inaczej niż w przypadku kapitału, innowacje nie rodzą same kolejnych innowacji. Wzrost gospodarczy przestaje być więc wykładniczy i staje się znów, jak w maltuzjanizmie, liniowy. W tej fazie układ staje się też wrażliwy na efekty drugorzędowe, nie tylko gospodarczo-ustrojowe, ale także kulturowe. W końcu, mimo zbliżonego położenia w przestrzeni fazowej IEF, azjatyckie „tygrysy”, z wyjątkiem Singapuru, mają wyraźnie niższą asymptotę maksymalnego dobrobytu od krajów anglosaskich. Pozostające przez kilkaset lat pod władaniem Portugalii Makau leży zaś, zapewne z tego właśnie powodu, bliżej w tej przestrzeni krajów latynoskich, niż chińskich.

Te subtelne różnice nie dotyczą jednak chińskiego komunistycznego smoka, który padnie na długo przed osiągnięciem granicy, przy której zaczynają one mieć znaczenie. Chińska „pułapka średniego rozwoju” leży naprawdę bardzo nisko. Oczywiście przyszłość nie jest zdeterminowana i również Chiny mogą tej pułapki uniknąć. Ale jeżeli faktycznie mają z sukcesem gonić USA, to same muszą się stać takie jak USA. Praworządne, wolnorynkowe i indywidualistyczne. Japonia, Korea, czy Tajwan zaszły tą drogą dużo dalej niż obecne Chiny, a i tak nie było to, jak się okazuje, wystarczająco daleko. Ale, aby osiągnąć choćby poziom Tajwanu, muszą Chiny zbliżyć się do Tajwanu również w przestrzeni fazowej, czyli podnieść swój IEF o około 20 pkt, co, co prawda umieściłoby Chiny w gronie krajów naprawdę cywilizowanych, ale i oznaczałoby najpewniej utratę władzy przez obecne elity rządzące, na co nie mogą sobie one pozwolić. Nie pierwszy to przypadek w krajach dzikich, o niskim IEF, że interesy kraju są zasadniczo sprzeczne z interesami jego władzy.

 

Powyższy artykuł był opublikowany w 1579/1580 numerze tygodnika „Najwyższy Czas”

397 myśli na temat “Papierowy tygrys, zmęczony smok

  1. Rozumiem, iż estymując odpowiednie parametry K, r i N0, pilaster miał pełną świadomość, że w przypadku danych dla ChRL, funkcja χ^2(K, r, N0) ma minimum płytkie niczym kałuża i jednocześnie rozwlekłe jak Pacyfik? Czy pilaster wiedział, że kwestia lokalizacji punktu przegięcia T nie jest bynajmniej (dla Chin) taka oczywista? Problem o którym piszę, stwarza szerokie pole dla rozmaitych matactw i w przypadku, gdy czytelnik nie jest zaznajomiony ze stroną rachunkową od kuchni, pozwala w znacznym stopniu naginać wyniki, przy jednoczesnym zamiataniu pod dywan ewentualnych kontrowersji. Mankament ten w znacznie mniejszym stopniu dotyczy USA i praktycznie nie występuje dla Japonii.

    Polubienie

    1. Wszystko zależy od tego od kiedy przeprowadzamy symulację dla ChRL. Jeżeli uczynimy to od 1990 roku, a nie tak jak dla Tajwanu, od 1950, to wtedy średni błąd kwadratowy wynosi 0,78%, co jest wartością większą niż dla Tajwanu (0,45%), ale nadal do przyjęcia (granica z grubsza przebiega w okolicach 1%)

      Polubienie

      1. Współczesną historię ChRL można podzielić na 3 etapy: okres maoizmu, wczesny dengizm ( kulawy Konsensus Waszyngtoński) oraz – po Tiananmen – azjatycki model rozwoju. Nie wiem, czy era Xi Jinpinga powinna być czwartym etapem. To, co proponuje pilaster, to branie pod uwagę jedynie azjatyckiego modelu rozwoju, który już reszta tygrysów azjatyckich zdążyła odrzucić w latach dziewięćdziesiątych.

        Polubienie

        1. Czasy wcześniejsze niż 1990 rok w ChRL faktycznie nie nadają się do aproksymacji – błąd jest bardzo duży. A czy ChRL jest zdolne do zmiany modelu rozwoju? Kiedyś pilaster był przekonany, że tak, że dojdzie do konwergencji z Tajwanem. Jednak Kubuś Puchatek poszedł w przeciwną stronę. Może się jednak okazać, e to on właśnie jest incydentem, ślepym zaułkiem, po którym układ wróci w poprzednie tory – konwergencji

          Polubienie

          1. Taka konwergencja mogłaby zakończyć się rozpadem Chin, bo zachodziłaby nierówno. Dużo silniej na wybrzeżu, a dużo słabiej w głębi lądu. Po przekroczeniu pewnego punktu mogłoby dojść do sytuacji, że nad morzem ludzie już obalają pomniki Mao i chcą wolnych wyborów, gdy w interiorze KPCh ciągle trzyma się mocno.

            Polubienie

          2. Dobrze, że pilaster przyznaje się do pewnych machlojek przy doborze danych. Zawsze lepiej późno niż wcale. Takie rzeczy można ewentualnie robić, ale wtedy, gdy taka arbitralność nie wpływa zbyt mocno na rozrzut wyników. Rozumiem, że pilaster chciał nieco pogrążyć ChRL 😉 Gorzej, gdyby chińska AI dopatrzyła się nieprawidłowości. Wtedy mógłby liczyć pilaster na wizytę, skądinąd sympatycznych, panów z Instytutu Konfucjusza, którzy uświadomiliby pilastrowi na czym polega błąd. Szkoda życia. Ma pilaster dom, dzieci, dobrą posadę, czasem dorabia artykułami u Sommera – dobrego znajomego Radosława Pyffla… Przyjmijmy więc – tak żydowskim targiem – K=$42169, r=8.29%, punkt przegięcia T=2023.7 😉

            Polubienie

          3. Jakich machlojek? Dla ChRL brane są pod uwagę dane od 1990 roku, a dla Polski … tak samo. I dla Rosji również… Tylko dla krajów bardzo stabilnych, dla których dane są bardzo miarodajne, jak Szwajcaria, czy Kanada, można interpolować od 1950 roku

            Polubienie

          4. A z jakiego powodu, w przypadku ChRL, miałby być to rok 1990? Ichni NEP rozpoczął się po śmierci Mao, za czasów Denga. Przemiany rozpoczęły się wcześniej niż u nas. Nie widzę powodu, żeby nie brać pod uwagę dekady lat osiemdziesiątych. Owszem, po 1990 r. mamy do czynienia z azjatyckim modelem rozwoju, ale wcześniej nie było aż takiej niestabilności. Co do epoki Mao – zgadzam się, że można dać sobie z tym siana, natomiast arbitralne przyjmowanie początku chińskiej historii gospodarczej w roku 1990 tylko dlatego, że gdyby przyjąć rok 1980, to nie spełniałaby wzrostu logistycznego, jest – moim zdaniem – nadużyciem.

            W takim przypadku trzeba poszukać po prostu nieco innego modelu i kilka takich propozycji złożyłem. Nie będę się już pastwił z tym arkus tangensem, czy funkcją błędu Erf, ale pkb'(t) = r*(pkb(t)^a)*[1-(pkb(t)/k)^b]^c wydaje mi się ciekawą propozycją. Owszem, trzeba trochę powalczyć z rozwiązaniem równania różniczkowego, z funkcjami hipergeometrycznymi typu 2F1, ale da się to zrobić. Rozwiązanie nie wydaje się aż tak wywalone w kosmos, choć wygodniej je przedstawić jako t(pkb), niźli pkb(t). Jeżeli dodatkowe stałe a, b, c wydają się być problemem, to może da się dla przedstawionych na wykresie państw dobrać jeden wspólny zestaw (a,b,c), wtedy rzeczywisty model będzie wymagał fitowania jedynie K, r i No – przecież w przypadku logistycznym też przyjmujemy wspólnie a=b=c=1.

            Mam nadzieję, że prawdziwym powodem, dla którego pilaster nie uwzględnił wcześniejszych danych, nie jest fakt, że każde wydłużenie historii gospodarczej ChRL o 5 lat wstecz, powoduje podniesienie pojemności środowiska o jakieś $9 tys. 😉

            Polubienie

          5. A z jakiego powodu, w przypadku ChRL, miałby być to rok 1990?

            Z tego, ze wtedy średni względny błąd kwadratowy dopasowania spada poniżej 1%

            Mam nadzieję, że prawdziwym powodem, dla którego pilaster nie uwzględnił wcześniejszych danych, nie jest fakt, że każde wydłużenie historii gospodarczej ChRL o 5 lat wstecz, powoduje podniesienie pojemności środowiska o jakieś $9 tys.

            Nie, nie jest 😉

            Polubienie

      2. Czy może pilaster przybliżyć, co rozumie przez „średni błąd kwadratowy”? Wartość 0,45% sugeruje, że jest to raczej jakiś rodzaj błędu względnego, bo oś odciętych ma wymiar czasu, zaś oś rzędnych to PKB pc, czyli jednostką jest USD. Średni błąd kwadratowy powinien dziedziczyć wymiar osi rzędnych, czyli USD. Suma kwadratów odstępstw badanego PKB pc od krzywej teoretycznej to USD^2. Ewentualne podzielenie tego przez liczbę danych (roczników: 2020-1990+1=31), być może pomniejszoną o 1 czy 2, nie zmienia jednostki wyrażenia. Nadal jest USD^2. Dopiero spierwiastkowanie tego na koniec przywraca USD. Nie jest to jednak %. Krytycznie podchodzę też do wyrażania w % stałej r w modelu Verhulsta. Ona ma ewidentnie wymiar odwrotności czasu (jak stała rozpadu promieniotwórczego lambda), żeby w iloczynie r*t stać się wyrażeniem bezwymiarowym. Analiza wymiarowa równania dN/dt=r*N*(1-N/K) również to sugeruje, bo mamy USD/rok=[r]*USD*(USD/USD), czyli [r]=rok.

        Polubienie

        1. Fakt, tylko mała pomyłka. r jest jak częstotliwość, a tą mierzymy w hercach – odwrotność sekundy. U nas, jako że mamy długie okresy czasowe, będzie to raczej odwrotność roku.

          Polubienie

    2. Bo to zależy od tego, czy dany kraj znajduje się nadal w reżimie wykładniczego wzrostu. Jeśli tak, to prognozowanie przyszłości jest wysoce niepewne. Sytuacji nie poprawia długi ogon okolic dolnej asymptoty. Można powiedzieć, że zlokalizowane tam dane są do pewnego stopnia „śmieciuchami”.

      Polubienie

      1. I w zasadzie o to mi chodzi. Te dane z epoki Mao są śmieciowe i równie dobrze można je brać w 3-letnich interwałach czasowych, zaś z epoki wczesnego Denga – co 2 lata. Można też wprowadzić do funkcji χ^2(K, r, N0) coś w rodzaju wag – przykładowo roku (daty, czasu t) i to nawet w 20-tej potędze, bo raptem (2020/1950)^20 = 2.04. Taki zabieg powinien obniżyć rangę zamierzchłej przeszłości, którą i tak krzywa logistyczna do pewnego stopnia – sama z siebie – uwzględnia. Fitowanie krzywych asymptotycznych do danych z długimi okresami niemrawej dynamiki to jest w ogóle kontrowersyjny temat.

        Polubienie

  2. ‚Szwabski mir’ masakruje ‚azjatyckiego tygrysa’

    „rastyczny spadek wartości jena sprawił, że Japonia wypadła z pierwszej trójki najbogatszych gospodarek świata. Jej miejsce zajął zachodni sąsiad Polski – Niemcy. Kraj Kwitnącej Wiśni, obok osłabiającej się waluty, ma także inne, coraz mocniej palące problemy. To m.in. ujemny wzrost PKB oraz inflacja”.

    https://biznes.interia.pl/gospodarka/news-japonia-juz-nie-jest-trzecia-gospodarka-swiata-na-podium-wsk,nId,7111223

    Polubienie

  3. Przypomnijmy, że znacznie bardziej prymitywne i zacofane Imperium Mongolskie rozjebało bardziej zaawansowane cywilizacje, takie jak Chiny dynastii Song, Kalifat Bagdadu a pośrednio także Bizancjum (spychając nań ludy tureckie). Cywilizacje niższe wypierają cywilizacje wyższe, mimo, że nie potrafią robić gospodarki, właśnie ilością i biologiczną, a e nie ekonoiczną efektywnością. 10 000 papierowych dronów z granatami jest w stanie wyrządzić podobne szkody jak pojedynczy MQ-9 Reaper

    Polubienie

    1. Tak było w gospodarce maltuzjańskiej. bo cała przewaga w wydajności gospodarczej przekładała się tylko na gęstość zaludnienia. A ta przewaga mogła nie dawać handicapu z powodów politycznych i społecznych. Natomiast na pewno nie jest tak w gospodarce postindustrialnej.

      Polubienie

Dodaj odpowiedź do kmat Anuluj pisanie odpowiedzi