Balcerowicz musiał przyjść

Kolejnym mitem jest mit tego, kóry rzekomo kwitnące gierkowskie dziedzictwo wziął i zniszczył, czyli mit Balcerowicza. Tekst ukazał się w 925 numerze tygodnika „Najwyższy Czas”

 

Humanistyka tym różni się od nauk przyrodniczych i ścisłych, że w znacznej mierze opiera się nie na obiektywnych i sprawdzalnych danych, ale na opiniach. W szczególności dotyczy to współczesnego znaczenia tego słowa. Kiedyś „humanistą” był człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach i wszechstronnej wiedzy. Obecnie określenie „humanista”, podobnie jak wiele innych terminów, jak „ekologia”, lub „tolerancja”, zmieniło swoje znaczenie o 180 stopni. Dzisiaj humanista to osoba deklarująca wstręt do nauki, a zwłaszcza matematyki, myśląca ciasno i powierzchownie, jeżeli w ogóle, a w każdym razie niezwykle wolno, stąd inne popularne określenie na tę grupę – wolnomyśliciele. Wśród humanistów nastawionych lewicowo, podejmowane są nawet próby ubóstwienia „humanizmu” jako czegoś w rodzaju nowej religii – kultu ignorancji. Humaniści toczą równie zażarte, jak jałowe spory na tematy, których przy braku odpowiedniej wiedzy i narzędzi nigdy nie będą w stanie rozstrzygnąć. Jednym z takich popularnych pretekstów do sporów jest pytanie czy III Rzeczpospolita jest synonimem sukcesu, czy bezprzykładnej klęski. Z powodu humanistycznego podejścia do tego zagadnienia, obiektywnego i miarodajnego podsumowania lat 1989-2007 nigdzie dotąd nie opublikowano. Natomiast przekonanie, ze w 1989 roku przyszedł potwór Balcerowicz – Mengele polskiej gospodarki i zniszczył kwitnący prlowski raj, nadal jest w licznych kręgach wyznawane niczym prawda objawiona. Jak jednak jest naprawdę? Przebijając się przez propagandowe tumany i ignorując wiecowe wrzaski, zstąpmy do głębi i zbadajmy dynamikę procesów, które kształtowały Polskę po 1989 roku.

 

Aby takie badanie było miarodajne i obiektywne, porównajmy III RP z innymi krajami postkomunistycznymi, które, podobnie jak Polska, są obecnie członkami NATO i UE. Porównamy więc, Bułgarię, Czechy, Estonię, Węgry, Łotwę, Litwę, Polskę, Rumunię, Słowację i Słowenię. W pierwszym rzędzie zbadamy najbardziej uniwersalny wskaźnik zamożności danego kraju, czyli Produkt Krajowy Brutto per capita. Oprócz tego porównamy dwa inne wskaźniki. Po pierwsze PKB na jednego zatrudnionego, co jest dość dobrym wskaźnikiem pokazującym wydajność i poziom organizacji gospodarki. Po drugie, PKB na jedną przepracowaną godzinę, co z kolei w przybliżony sposób pokazuje wydajność i poziom kwalifikacji indywidualnych pracowników. Wszystkie dane zaczerpniemy tradycyjnie ze stron internetowych uniwersytetu w Groningen. Oto jak wygląda to zestawienie w roku 1989. Wszystkie ceny podano wg wartości dolara z 1990 roku.

 


 

Lp             Kraj…………PKB pc w 1989

1                   Słowenia………………11 907

2             Estonia…….11 762

3             Łotwa……….9 623

4             Czechy……..8 999

5             Litwa………..8 992

6             Słowacja……7 989

7             Węgry……….6 903

8             Bułgaria……..6 216

9             Polska……….5 684

10           Rumunia……..3 941

 

Lp          Kraj…………..PKB/pracownika w 1989

1          Estonia……………23 814

2          Słowenia………….23 675

3          Litwa……………..19 571

4          Łotwa…………….17 963

5          Czechy…………..17 059

6          Słowacja…………15 768

7          Węgry……………14 707

8          Bułgaria………….12 802

9          Polska……………12 213

10        Rumunia…………..6 575

 

Lp          Kraj…………..PKB/godzinę pracy w 1989

1          Słowenia………..13,56

2          Estonia………….12,22

3          Litwa…………….11,40

4          Łotwa…………….9,30

5          Słowacja…………8,51

6          Czechy…………..8,46

7          Węgry……………8,42

8          Bułgaria………….8,02

9          Polska……………6,32

10        Rumunia…………3,62


 

 

Już na pierwszy rzut oka widać, ze obiegowe stereotypy na temat historii Europy wschodniej po 1989 roku, są niezupełnie prawdziwe. W 1989 roku, Polska bowiem, nie licząc Rumunii Ceausescu, obalonego dopiero w grudniu, była najbiedniejszym krajem postkomunistycznym. Zatem odpowiedź na pytanie, dlaczego dzisiaj Polska jest biedniejsza od Czech, jest w gruncie rzeczy trywialna. Polska była biedniejsza od Czech już w 1989 roku. Ba, była biedniejsza już w roku 1945, a nawet w 1919. PRL nie był, wbrew temu, co niektórzy głoszą, żadnym rajem utraconym. PRL był skończonym dziadostwem, nie tylko w porównaniu z krajami normalnymi, takimi jak Hiszpania, ale nawet na tle innych demoludów. Dla ludzi, którzy pamiętają wieczne, niekończące się kolejki po wszystko, od mebli po papier toaletowy, kartki na mięso, cukier, masło i tuziny innych podobnie luksusowych dóbr, beznadziejną jakość prlowskiej „produkcji antyimportowej”, jakże trafnie symbolizowanej przez „wyrób czekoladopodobny w etykiecie zastępczej”, powinno być to oczywiste. Tym bardziej zadziwia to, że nie zawsze jest. Źródła tego mizernego stanu rzeczy kryją się w czasach Gierka i jego obłąkanych eksperymentów gospodarczych, o czym pisałem w innym eseju. Tak, czy owak, Polska startowała w 1989 roku z dramatycznie niskiego pułapu. Patrząc z drugiej strony, dzisiejsza wysoka pozycja Słowenii i Estonii, również nie dziwi, skoro kraje te przodowały już w roku 1989.

 

W roku 1989 miał przyjść Balcerowicz, „Mengele polskiej gospodarki” i „wszystko zniszczyć” Jak widać nie za bardzo było co niszczyć. Inny popularna legenda mówi o „uwłaszczeniu nomenklatury”, która, owszem, to i owo sobie zawłaszczyła, ale generalnie nie było na czym się uwłaszczać, zwłaszcza na masową skalę. Wyrób czekoladopodobny w etykiecie zastępczej był skazany na zmiecenie z rynku, kiedy tylko pojawiła się na nim prawdziwa czekolada. Głupota zaś i nieudolność rządzących, są zawsze po stokroć bardziej niszczycielskie, niż ich najdalej choćby posunięte złodziejstwo, co zauważył już Napoleon.

 

A jak wygląda sytuacja w gronie krajów postkomunistycznych po 18 latach złodziejskiej prywatyzacji, masowej wyprzedaży za bezcen i systematycznego niszczenia resztek wielkiego dorobku Polski ludowej? Oto sytuacja w roku 2007

 


 

lp          Kraj…………PKB pc w 2007

1          Estonia…….22 524

2          Słowenia…..17 362

3          Łotwa………15 025

4          Czechy…….12 404

5          Słowacja…..12 045

6          Litwa……….11 274

7          Polska……….9 622

8          Węgry……….9 488

9          Bułgaria……..8 341

10        Rumunia……..4 658

 

lp          Kraj………..PKB/pracownika w 2007

1          Estonia……..46 024

2          Słowenia……36 528

3          Łotwa………31 009

5          Słowacja…..30 224

6          Litwa……….26 555

4          Czechy…….24 584

8          Węgry……..24 270

7          Polska……..24 191

9          Bułgaria……16 692

10        Rumunia……10 673

 

lp          Kraj………..PKB/godzinę pracy w 2007

1          Estonia…….22,88

2          Słowenia…..21,36

5          Słowacja….17,11

3          Łotwa……..16,31

6          Litwa………14,31

4          Czechy……12,54

8          Węgry…….12,20

7          Polska…….12,19

9          Bułgaria…..10,04

10        Rumunia……5,42


 

 

W stosunku do 1989 roku widać pewne zmiany. Estonia zastąpiła Słowenię w roli lidera i teraz oba te kraje są już na poziomie tych krajów europejskich, które nigdy komunizmu nie zaznały. Na niższych pozycjach Słowacja wyprzedziła Litwę. Natomiast Polska, której mieszkańcom po 1989 roku podobno odebrano własność i suwerenność, których w PRLu jak wiadomo, każdy miał w bród i do syta, wyprzedziła Bułgarię i zrównała się z Węgrami, a pod względem wydajności zarówno gospodarki w ogóle, jak i indywidualnie pracowników w szczególe, nawet z przechwalonymi Czechami. „Wyprzedziliśmy Bułgarię” brzmi, co prawda, jak puenta dowcipu, ale pokazuje też pewną istotną prawdę. Polska po 1989 roku, startując z przeraźliwie niskiego pułapu, rozwijała się …szybko. A nawet bardzo szybko. W kolejnej tabeli pokażemy względny wzrost omawianych wskaźników w poszczególnych krajach w latach 1989-2007.

 


 

Lp          Kraj………….Wzrost PKBpc1989-2007

1          Estonia……..91,5%

2          Polska………69,3%

3          Łotwa………56,1%

4          Słowacja…..50,8%

5          Słowenia…..45,8%

6          Czechy…….37,8%

7          Węgry……..37,4%

8          Bułgaria……34,2%

9          Litwa………25,4%

10        Rumunia…..15,9%

 

Lp          Kraj…………Wzrost PKB/pracow. 1989-2007

1          Polska………98,1%

2          Estonia…….93,3%

3          Słowacja…..91,7%

4          Łotwa……..72,6%

5          Węgry……..65,0%

6          Rumunia…..62,3%

7          Słowenia….54,3%

8          Czechy……44,1%

9          Litwa……..34,5%

10        Bułgaria…..30,4%

 

Lp          Kraj………….Wzrost PKB/godzinę pracy 1989-2007

1          Słowacja…..101,2%

2          Polska……….93,0%

3          Estonia………87,2%

4          Łotwa……….75,4%

5          Słowenia…….57,5%

6          Rumunia…….49,2%

7          Czechy……..48,2%

8          Węgry………44,9%

9          Litwa……….25,6%

10        Bułgaria…….25,1%


 

 

Klasę samą dla siebie stanowi oczywiście Estonia. To już kraj nieodróżnialny właściwie od Szwecji, czy Finlandii. O przyczynie jej sukcesu będzie jeszcze mowa, w tej chwili zwróćmy natomiast uwagę na Polskę. Na jakikolwiek parametr byśmy nie patrzyli, Polska zawsze należy do krajów najdynamiczniej się rozwijających. W szybkości wzrostu PKBpc najszybsze są, będąca poza jakąkolwiek konkurencją, Estonia, Polska i Łotwa. W kategorii ulepszania organizacji gospodarki Polska, Estonia i Słowacja. Wreszcie w podnoszeniu kwalifikacji pracowników Słowacja, Polska i Estonia. Jakby zatem nie patrzyć, razem z Estonią, Polska należy do liderów wzrostu w Europie postkomunistycznej, a do tych dwóch krajów należy jeszcze dołączyć Słowację, o co raczej karpacka republika nigdy w humanistycznej publicystyce podejrzewana nie bywa. Natomiast tylekroć wychwalane i wskazywane Polsce na wzór Czechy, wcale w tej materii nie błyszczą i wloką się raczej w ogonie postkomunistycznej Europy. Aby obraz był pełny, porównajmy Polskę także z krajem, który komunizmu nie zaznał, a pod względem powierzchni, zaludnienia i kultury jest z Polską porównywalny. Czyli z Hiszpanią. W ciągu tych 18 lat PKBpc Polski wzrósł z 38% PKBpc hiszpańskiego do 55%. Polski PKB na pracownika wzrósł z 31% do 63% iberyjskiego odpowiednika, a PKB na przepracowaną godzinę z 31% na 56%. Po gierkowskiej katastrofie PRLu, Polska wyraźnie nadrabia dystans do krajów cywilizowanych.

 

Czyżby zatem wszystko było w porządku, a przyszłość rysowała się różowo? Niestety, nie. Do tej beczki miodu musimy dodać łyżkę dziegciu. Gdybyśmy zrobili takie porównanie w roku powiedzmy 2000, wówczas pod względem dynamiki wzrostu Polska bezapelacyjnie królowałaby we wszystkich kategoriach. Dziś już, jak widzimy, tak nie jest. Zrównały się z Polską Estonia i Słowacja, po piętach depcze Łotwa. Przy czym w Polsce wcale żadna poważna zapaść nie nastąpiła i dalej nadrabia ona zacofanie w stosunku do wspomnianej tu Hiszpanii. Po prostu pozostałe byłe demoludy zaczęły rozwijać się coraz szybciej. Przyczyna tego stanu rzeczy stanie się jasna po zapoznaniu się z ostatnią tabelą. Tym razem pokażemy w niej tegoroczny tzw. Wskaźnik wolności gospodarczej, index of economic freedom, IEF. Jest to, publikowany co roku przez fundację Heritage, wskaźnik procentowy pokazujący, jak sama nazwa wskazuje, stopień wolności gospodarczej w poszczególnych krajach. Tego, że stopień wolności gospodarczej ma bezpośrednie przełożenie na wzrost dobrobytu, udowadniać chyba nie trzeba. Oto zatem tegoroczny IEF dla dziesięciu krajów postkomunistycznych.

 

Lp          Kraj……..IEF 2008

1          Estonia…….77,8

2          Litwa……….70,8

3          Słowacja…..68,7

4          Czechy…….68,5

5          Łotwa………68,3

6          Węgry……..67,2

7          Bułgaria……62,9

8          Rumunia……61,5

9          Słowenia…..60,6

10        Polska………59,5

 

                Teraz sukces Estonii staje się zrozumiały i wręcz nieuchronny. Estonia ma po prostu największą wolność gospodarczą z krajów postkomunistycznych. De facto jest to 12 najlepszy wynik na całym świecie, a czwarty w Unii Europejskiej. Z kolei ostatnie miejsce Polski, nie jest po prostu ostatnim miejscem wśród omawianej dziesiątki. 59,5 punktu, to najgorszy wynik wśród wszystkich krajów Unii, a i w pozaunijnej Europie trzeba by długo szukać, żeby znaleźć kraj z gorszym wskaźnikiem. Nic dziwnego, że polska gospodarka nie rozwija się tak szybko, jakby mogła i pozwala się doganiać coraz to nowym krajom, w których przedsiębiorcy nie są traktowani jak złodzieje, ani nie są rozszarpywani przez setki bzdurnych, bezsensownych i wzajemnie sprzecznych przepisów. Gdzie prawo jest prostsze, jego egzekucja szybsza i nie pozostawia się miejsca dla urzędniczej dowolności, która nieuchronnie przemienia się w korupcję. Jeżeli sytuacja się nie zmieni, pozycja Polski, mimo tytanicznego wysiłku dokonywanego przez polskich przedsiębiorców i pracowników, o którym świadczy wzrost PKB na pracownika i PKB na godzinę pracy, będzie się obsuwać coraz bardziej. Niestety, światełka w tunelu nie widać. Ostatnio rządzący rząd nie tylko wprost deklarował, ze poprawa warunków gospodarowania znajduje się na końcu jego listy priorytetów, ale i prowadził jawną nagonkę na „bogaczy”, mających tworzyć złowrogi „układ”, czy „szarą sieć”. Obecny rząd obiecał „drugą Irlandię”, co jest potencjalnie nawet lepszym, niż druga Estonia, rozwiązaniem (IEF = 82,4 – trzecie miejsce na świecie), ale i na obietnicach się skończyło. Rządzący Polską, niezależnie od opcji politycznej, zgodni w tej jednej kwestii, w sposób bezprzykładny marnują olbrzymią pracę, jaką nad poprawą swojego bytu wykonali i nadal wykonują Polacy. Długo tak jeszcze?

 

Gierkowska nędza

Stan wojenny, dlatego!

 

35 myśli na temat “Balcerowicz musiał przyjść

  1. Balcerowicz przyszedł…i nadal mamy wielkie bezrobocie, gigantyczny dług zewnętrzny jak i wewnętrzny, upadający polski przemysł i Służbę Zdrowia.Jak wiec można się zachwycać dokonaniami tego człowieka który nic tak naprawdę nie zrobił ?

    Polubienie

    1. Skoro nie mozna, z czym boryka się wielu pracodawców, znaleźć ludzi do pracy, to znaczy ze żadnego bezrobocia nie ma. Polski przemysł znakomicie się rozwija (trudno zreszta, żeby upadek trwał 20 lat), a dług, chociaż wysoki jest, w relacji do PKB, trzykrotnie niższy niż za Gierka.

      Polubienie

        1. Owszem, kiedy potrzeba ludzi o pewnych kwalifikacjach i predyspozycjach, a nie po prostu jakichkolwiek, wówczas owszem, jest z tym problem.

          Polubienie

      1. poza tym autor zdaje się czerpać informację o rynku pracy na podstawie szokującej wprost ilości fikcyjnych ogłoszeń o pracę

        Polubienie

  2. Jak widzę, głównym zarzutem wobec Balcerowicza jest wprowadzenie nowych koncesji, popiwku itd. które hamowały rozwój w porównaniu z minimalistyczną, liberalną ustawą Wilczka. Co do reszty planu nie wypowiadam się, ale ten zarzut ma sens.

    Polubienie

  3. Nie tak dawno temu nawróciłem się keynesizmu na leseferyzm, ale paru zjawisk w historii gospodarki nadal nie mogę zrozumieć. Przykładowo: w czasach Wielkiego Kryzysu władze sanacyjne nie poszły (początkowo) w ślady „kolegów” z Zachodu. Zamiast podwyższać podatki cięto wydatki, nie drukowano pieniędzy ale przeciwnie, stabilizowano kurs złotego i nawet przystąpiliśmy do tzw. paktu złotego, ale mimo to kryzys był tu równie głęboki jak na Zachodzie i trwał aż do 1935, a więc dłużej. Dlaczego?

    Polubienie

    1. > Nie tak dawno temu nawróciłem się keynesizmu na> leseferyzm, ale paru zjawisk w historii gospodarki nadal> nie mogę zrozumieć. Przykładowo: w czasach Wielkiego> Kryzysu władze sanacyjne nie poszły (początkowo) w ślady> „kolegów” z Zachodu. Zamiast podwyższać podatki cięto> wydatki, nie drukowano pieniędzy ale przeciwnie,> stabilizowano kurs złotego i nawet przystąpiliśmy do tzw.> paktu złotego, ale mimo to kryzys był tu równie głęboki> jak na Zachodzie i trwał aż do 1935, a więc dłużej.> Dlaczego?Warto by się zastanowić, kiedy to niby na Zachodzie skończyła się Wielka Depresja. Czy objęcie władzy przez czerwonego F.D. Roosevelta od razu przyniosło ulgę? A co z recesją 1937-38? Nie odpowiem, bo nie wiem jak to się ma do sytuacji w II RP, ale warto by na to zwrócić uwagę. Poza tym Wlk. Depresja była importowana samoistnie z powodu wielkiego wpływu gospodarek Zachodu, w szczególności Anglosasów. W „Intrygującym pieniądzu” Friedmana jest przykład Chin, które miały system monetarny oparty na srebrze i spokojnie obserwowały inne kraje popadające w kryzys. Do czasu, aż Roosevelt nie zaczął skupować srebra. Dodawszy do tego drugi najazd Japończyków, otrzymujemy Chiny również tknięte przez Wlk. Depresję.

      Polubienie

    2. Zapomniałem dodać, że ostatnio można sobie nawet na Youtube posłuchać o kryzysie z lat 1920-21. Ponoć zaczął się nie gorzej niż ten z 1929, ale potem nie popełniono kilku głupot i w kilkanaście miesięcy wszystko rozeszło się po kościach.

      Polubienie

    3. Po prostu Wielki Kryzys spowodował, że inaczej niż dzisiaj, większośc krajów podniosła drastycznie bariery celne. I polski ówczesny eksport padł na pysk. Kiedy jednak kryzys się w Polsce skończył, właśnie dzięki przyjętej wcześniej polityce monetarystycznej, zaczęła ona się błyskawicznie rozwijać. Gdyby nie wojna, w ciagu jednego pokolenia nadrobiłaby straty wzgledem zachodniej Europy.Był jeszcze jeden dodtakowy czynnik. W przeciwieństwie do III RP, która odziedziczyła kraj spustoszony i zdewastowany przez 45 lat PRL, II RP dostała co prawda gospodarkę bardzo sprawną i dobrze rozwinięta, ale – całkowicie niekompatybilną wzgledem siebie, bo związaną z rynkami krajów zaborczych (Wielkopolska – najbardziej wydajne na świecie rolnictwo – produkcja na rzecz niemieckich okręgów przemysłowych, (Rury, etc. ) Galicja – przemysł naftowy, też najbardziej rozwiniety na świecie – zaopatrywał Czechy i Austrię. Kongresówka przemysł włokienniczy na rynki rosyjskie, nawet Irkuck i Wladywostok. Zerwanie tych połączeń i reorganizacja gospodarki, spowodowaly duże trudnosci jeszcze przed 1929 rokiem, a wprowadzenie wysokich ceł, pognębiło je jeszcze bardziej.W zasadzie dopiero w 1935 roku, ten proces się zakończył, kryzys też i wszystko ruszyło wreszcie z kopyta. Tyllko że zaraz później wybuchla wojna 😦

      Polubienie

      1. >>Kiedy jednak kryzys się w Polsce skończył, właśnie dzięki przyjętej wcześniej polityce monetarystycznej, zaczęła ona się błyskawicznie rozwijać.<<Ale politykę monetarystyczną rząd prowadził tylko początkowo. Gdy nie dała widocznych rezultatów od 1932 wdrożono interwencjonizm (roboty publiczne etc.), no a od 1936 zaczęto budować COP. Zresztą Mobutu albo Duvalier też niby byli kapitalistami, a zrujnowali swoje kraje.

        Polubienie

        1. > >>Kiedy jednak kryzys się w Polsce skończył, właśnie> dzięki przyjętej wcześniej polityce monetarystycznej,> zaczęła ona się błyskawicznie rozwijać.< Ale politykę monetarystyczną rząd prowadził tylko> początkowo. Gdy nie dała widocznych rezultatów od 1932> wdrożono interwencjonizm (roboty publiczne etc.), no a od> 1936 zaczęto budować COP.Niemniej nie drukowano masowo złociszy dla „pobudzenia popytu” Szerszy program inwestycyjny wdrożono już po zakończeniu kryzysu. (chociaż Gdynię budowano już wcześniej)> Zresztą Mobutu albo Duvalier też niby byli kapitalistami,> a zrujnowali swoje kraje.

          Polubienie

    4. Jak wygląda formuła konwersji w kościele Lesefariańskim? Skoro się nawróciłeś to musiałeś chyba się odrzec wszelkich błędów i herezji Keynesa oraz poprosić Matkę – Kościół Leseferiański o przyjęcie na jego łono wyznając wiarę w obalenie państwa i wieczne szczęście w raju wolnorynkowym Amen.

      Polubienie

  4. A jakie ma autor tego zacnego bloga zdanie o roli całego pakietu reform, zawartego w tzw. „Planie Balcerowicza”? Czy zastosowane metody na walkę z inflacją gdzieś nie rozminęły się z celem? I co Autor sądzi i związkach nomenklatury z sektorem finansowym w rodzącej się Rzplitej? Pamiętam, jak w jednym z odcinków „WC Kwadransa” (cyfrowa kopia z VHS-u, na żywo nie widziałem) zobaczyłem, jak w trakcie wypowiedzi „Naczelnego Kowboja RP” o jakimś banku podczas omawiania tematu o WOŚP, pojawiła się na ustach „Kowboja” czarna plama i odcięto fonię. Zatem komuś ważnemu nie w smak było wspomnienie o tym banku… Może autor bloga wie, o który chodzi? Ciekawie mnie to, gdyż o ile kapitalizm (nawet w naszej kulawej formie) musiał nadejść, to nie wiem, czy koniecznie poprzez ręce Balcerowicza. Oczywiście sytuacja gospodarcza kraju i finansowa państwa była taka, że o graniu całkiem solo nie było mowy, ale jednak czy faktycznie najlepszym „pomazańcem kapitalizmu” byłby Balcerowicz?

    Polubienie

    1. > A jakie ma autor tego zacnego bloga zdanie o roli całego> pakietu reform, zawartego w tzw. „Planie Balcerowicza”?Po owocach ich poznacie :)Ze wszystkich krajów postkomunistycznych, Polska rozwijała się po 1989 najszybciej. Przy czym największa różnica przypadła na lata przed rokiem 2000. To znaczy, że „plan Balcerowicza”, nawet jezeli nie był najlepszy możliwy do wyobrażenia, to i tak był najlepszy z tych, które realnie zostały na obszarze postkomunistycznym zastosowane.QED

      Polubienie

  5. 40 zł za pączka, 37 za bochenek chleba, 30 zł za litr mleka – takie były ceny w lutym 1989. Co oznaczało, że za średnią krajową (ok. 206 000 zł) można było kupić wówczas ponad 5200 pączków, ponad 5600 bochenków chleba i prawie 7000 litrów mleka. Dziś żywność jest relatywnie znacznie droższa. Przy średniej krajowej na poziomie ok 3800 zł możemy kupić ok 1800 pączków i bochenków chleba i niecałe 1500 litrów mleka

    to tyle w temacie

    Polubienie

    1. Po pierwsze, fikcja wymieniła dokładnie wszystkie towary, które wtedy (w wolnej sprzedaży) były relatywnie tańsze niż teraz. Poza tym prosta sprawa jak wyglądął litr mleka wtedy, a jak wygląda teraz.

      Polubienie

  6. W 2013 mieliśmy w Polsce 7,4% ludzi żyjących w ubóstwie skrajnym. Co to jest ubóstwo skrajne, możemy przeczytać choćby w Wikipedii. Ubóstwo skrajne, to poziom prowadzący do biologicznego wyniszczenia i zagrożenia życia. Na takim poziomie żyło w Polsce w 2013 roku 7,4% społeczeństwa, czyli prawie trzy miliony ludzi. 3 miliony – zagrozone ŚMIERCIĄ!!!
    Do tego dodajmy 5 milionową emigrację i 0,5 miliona samobójstw. Wychodzi na to że grozą nam łącznie 8,5 milionowe straty w ludziach poniosła Polska w ciągu ostatnich 25 lat.
    Czy obrońców Balcerowicza boli o to głowa? Nie wydaje mi się.

    Polubienie

    1. 3 miliony – zagrozone ŚMIERCIĄ!!!

      To ile z tych trzech milionów umarło śmiercią głodową? Bo w końcu jeżeli trzy miliony jest „zagrożone”, to ze trzysta tysięcy powinno umrzeć. Jeżeli zaś nikt z „zagrożonych” nie umiera, to znaczy, że żadnego zagrożenia nie ma.

      A jeżeli nawet dzisiaj trzy miliony jest „zagrożone”, to w 1989 roku „zagrożone było 38 milionów Polaków. 🙂

      Polubienie

  7. Szyderstwa z tego powodu pozostawiam bez komentarza.

    Rok 1989 pamiętam zupełnie inaczej. Sytuacja była i tak lepsza w porównaniu z poprzednimi latami.

    Polubienie

    1. No jeżeli dubitacjusz był uprzywilejowanym członkiem nomenklatury z bezkartkowym dostępem do specsklepów (wcale zresztą nie specjalnie dobrze zaopatrzonych, dzisiaj wywołałyby tylko szyderstwa), to faktycznie utratę przywilejów mógł odczuć subiektywnie jako dotkliwą. 🙂

      Polubienie

  8. IV ROZBIÓR POLSKI dobiega końca!!! W POLSCE OD 1989 ROKU mamy do czynienia z szemraną, rabunkową prywatyzacją – na masową skalę są wyprzedawane za łapówki, za bezcen i zawłaszczane przez partyjnych kolesiów najlepsze przedsiębiorstwa. Likwidowane są i zawłaszczane nie tylko zakłady przemysłowe, ale znikają nawet całe gałęzie przemysłu i gospodarki: maszynowy, elektroniczny i elektrotechniczny, papierniczy, chemiczny, stoczniowy, hutniczy, włókienniczy, rybołówstwo, flota handlowa. Sprzedawane też są strategiczne zakłady takie jak: energetyczne (elektrownie, kopalnie, rafinerie), wodociągowe, banki (już prawie żaden nie jest polski), komunikacyjne (PKP podzielone na dziesiątki spółek, PKS), telekomunikacyjne (TP), tytoniowe, spirytusowe, handel – wszystko w obcych rękach. W obcych rękach są już strategiczne zakłady i gałęzie gospodarki. Te 24-letnie rządy, TO JAWNA DYWERSJA I SABOTAŻ GOSPODARCZY na zlecenie agentury obcych państw! Kto rządzi Polską?! Odpowiadam: KOR nie był Komitetem Obrony Robotników, lecz pod szczytnym hasłem – „zasłoną dymną i parawanem” – Komitetem Obalenia Rządu. Rozwiązali KOR i założyli Solidarność obsadzając kierownicze stanowiska na wszystkich szczeblach krajowych, a prości robotnicy stali się bezwolnym narzędziem w realizacji ich perfidnych zamiarów zrodzonych w zwyrodniałych, chorych umysłach – przejąć władzę w Polsce i zniszczyć ten kraj, a Polaków zniewolić, wygnać stąd! Swój zbrodniczy plan realizują perfekcyjnie od czasu obalenia rządów PRL-u, co widać jaskrawo gołym okiem –
    Wszystko, co było w Polsce strategiczne zostało sprzedane, a w takiej sytuacji, to nasza armia okrojona i słaba jest zbyteczna, bo co się może tu stać, jak tylko OBCY wyłączą prąd i telefony, każą natychmiast spłacić wszystkie długi, zakręcą wodę i gaz, zatrzymają kolej, zamkną stacje benzynowe – naprawdę nie potrzeba wojny, aby zawładnąć takim krajem! Jesteśmy zniewoleni i słabsi niż za PRL-u, a V rozbiór właśnie kończy dzieło – rząd chce sprzedać lasy państwowe, uzdrowiska, zakłady azotowe, zniszczyć kolejnictwo, LOT, Pocztę Polską i zagarnąć tereny ogródków działkowych w dużych miastach, bo majątek się kończy i już niedługo nie będzie co sprzedać. Prywatyzacja i likwidacja własnego przemysłu jest głównym powodem obecnego stanu gospodarki, bezrobocia i finansów naszego państwa. Przypomnę, że ta rabunkowa prywatyzacja polega na wyprzedaży za łapówki, zawłaszczaniu i likwidacji przedsiębiorstw, zakładów, instytucji, a nawet całych gałęzi przemysłu. Kolejne rządy pozbywały się i uwłaszczały nie tylko na upadających firmach, ale ochoczo za łapówki wyprzedawały też te dochodowe, dobrze prosperujące i profesjonalnie zarządzane, które przynosiły skarbowi państwa oprócz podatków i innych stałych profitów – olbrzymie dochody (np. telekomunikacja, banki, przemysł papierniczy, tytoniowy, spirytusowy, chemiczny i petrochemiczny, wydobywczy, huty, stocznie, cementownie, cukrownie…itd) Zyski państwa ze sprzedaży były chwilowe i małe w porównaniu do stałych zysków długofalowych, gdyż państwo zostało pozbawione zysków wynikających z udziału w zyskach (dywidendy), które obecnie zasilają aktualnych właścicieli. Niestety, ale to 24-letnie, nieprofesjonalne i rabunkowe zarządzanie państwem doprowadziło do upadku nasz kraj. Śmiało można stwierdzić, że poza 6-letnim okresem w 20-leciu międzywojennym i 6-cioletniej prosperity rządów Gierka – Polska jest w stanie permanentnego kryzysu od czasów przedrozbiorowych, czyli od ponad 300 lat! Teraz rozszabrowana i ograbiona POLSKA JEST JUŻ BANKRUTEM

    Polubienie

    1. W POLSCE OD 1989 ROKU mamy do czynienia

      No własnie. A przed 1989 nie mieliśmy do czynienia. Polska rosła w siłę a ludzie żyli coraz dostatniej. Ale komuś ta potężna i bogata Polska była solą w oku…

      IV ROZBIÓR POLSKI dobiega końca!!!
      V rozbiór właśnie kończy dzieło

      Nawet liczyć do V nie potrafi 😦

      rząd chce […] zniszczyć kolejnictwo, LOT, Pocztę Polską

      No i słusznie Bo to są tak badziewne instystucje że na nic innego nie zasługują. Ja tam nie mogę się doczekac, aż koleje, poczta, czy LOT zostaną kompletnie zaorane i na ich miejsce pojawią się podmiotry prywatne, swiadczące usługi za połowę dotychczasowej stawki i znacznie lepsze jakościowo.

      Polubienie

    1. No to ja wolę Związek Socjalistycznych Republik Europejskich – tak jak Unię nazywa nie-poseł Jacek Wilk. Może mnie wyślą do gułagu w Helsinkach. Czekam dalej. :/

      Polubienie

Dodaj komentarz