Na bezdrożach kreacjonizmu

Nauka nie ma w społeczeństwie dobrej opinii. Głównie dlatego, że po pierwsze jej zrozumienie wymaga pewnego, choćby minimalnego wysiłku intelektualnego, po drugie zaś opisuje świat i prawa w nim rządzące, takimi jakimi są, a nie takimi, jakimi według przeróżnych piewców jedynie słusznych ideologii, powinny być. Najzawziętsi wrogowie nauki, najczęściej pochodzący ze środowisk filozoficzno-humanistycznych, produkują olbrzymie ilości propagandy mającej wykazać, że nauka jest skostniała, dogmatyczna, zacofana, ograniczona, reakcyjna („nauka to reakcja!” – hasło rewolucji 1968 roku), opresyjna, patriarchalna, etc. Przeróżne też ideologie od trockizmu i raelianizmu, po kreacjonizm zajmują się namiętnie nauki zwalczaniem. Ponieważ na tym blogu, już wielokrotnie pisaliśmy o antynaukowych zapędach świeckich humanistów, ten esej, dla równowagi, poświecimy kreacjonistom.

 

Jest z tym pewien problem, ponieważ tak naprawdę trudno zdobyć jakieś miarodajne informacje na ten temat. Kiedy ktoś zainteresowany kreacjonizmem, zajrzy do piśmiennictwa kreacjonistycznego w poszukiwaniu informacji na frapujący go temat, przeżyje głębokie rozczarowanie. Publikacje kreacjonistyczne nie traktują bowiem wcale o kreacjonizmie. Dokładnie wszystkie wysiłki publicystyczne kreacjonistów skierowane są na pisanie o …ewolucji. Wiadomo, teoria ewolucji jest fałszywa, już wieki temu naukowo obalona, a tylko garstka okopanych na ciepłych uniwersyteckich posadkach frustratów nie chce przyjąć tego do wiadomości. Prawdziwi zaś naukowcy prowadzą zaawansowane badania naukowe nad nowymi, znacznie lepszymi teoriami, zwłaszcza kreacjonizmem, zwanym na tą okoliczność „Intelligent Design”. I tu nagle wszelkie informacje o kreacjonizmie i kreacjonistycznych odkryciach naukowych urywają się jak nożem uciął.

 

No, ale mniejsza już o ewolucję. Wiadomo, jest fałszywa i wszyscy to wiedzą, a to już jest argument nie do odparcia. Piszmy o kreacjonizmie. Bo przecież wszyscy wiedzą, że na pytania, na które darwinowska teoria ewolucja nie zna odpowiedzi (czyli na każde dowolne pytanie z dziedziny biologii), kreacjonizm udziela odpowiedzi dogłębnej, wyczerpującej i całkowicie satysfakcjonującej. Nie inaczej, jestem pewien, będzie i z pytaniami poniższymi, które niżej podpisany chciałby kreacjonistom zadać. Oto one. Przypominam, że chodzi mi o odpowiedzi na gruncie kreacjonistycznym, bez ciągłego odwoływania się do teorii ewolucji.

 

  1. Jak kreacjonizm wyjaśnia homologię narządów. Skrzydło ptaka (i nietoperza), ręka człowieka, łapa jaszczurki, płetwa delfina (i ichtiozaura) są zbudowane dokładnie z tych samych kości, ustawionych dokładnie w tej samej kolejności, a jedynie dłuższych, bądź krótszych, szerszych, lub węższych, większych i mniejszych (aż do całkowitego zaniku). W analogii do obiektów rzeczywiście zaprojektowanych, byłoby to odpowiednikiem sytuacji, w której samolot, samochód i łódź podwodna byłyby skonstruowane z takich samych części połączonych dokładnie w ten sam sposób.

 

  1. Jak kreacjonizm wyjaśnia rozmieszczenie geograficzne gatunków. Gatunki tak podobne do siebie (nie chce używać słowa „spokrewnione”, bo to by nas prowadziło z powrotem do ewolucji), jak niedźwiedź brunatny i niedźwiedź polarny żyją geograficznie blisko siebie, nawet w drastycznie odmiennych środowiskach, natomiast w takich samych środowiskach, ale geograficznie odległych, żyją gatunki bardzo odmienne. Kaktusy rosną na pustyniach amerykańskich, ale nie afrykańskich, czy australijskich. Torbacze i wielkie nielotne ptaki, jak strusie bytują wyłącznie na półkuli południowej. Na wielu wyspach oceanicznych, zestaw gatunków fauny i flory lądowej, do momentu przybycia tam ludzi był o wiele uboższy niż można by się teoretycznie spodziewać w danym ekosystemie. Wreszcie najbardziej drastyczny przykład w postaci Arktyki i Antarktyki. Jeżeli odliczyć gatunki zdolne do transoceanicznej migracji, jak wieloryby, czy albatrosy, to w tych praktycznie identycznych pod względem warunków naturalnych środowiskach, nie powtarza się ani jeden gatunek.

 

  1. Jak kreacjonizm wyjaśnia hierarchiczny podział życia na planecie. Gatunki łączą się w rodzaje, te w rodziny, rzędy, czy inne jednostki, zwane też taksonami, mniejsze lub większe. Zawsze jednak ta taksonomia jest kladystyczna, to znaczy jeden takson zawiera się całkowicie w innym taksonie (pewne rozbieżności pojawiają się na poziomie bakterii) i taksony takie nigdy się nie krzyżują. W świecie obiektów naprawdę zaprojektowanych, jak samochody, takie zjawisko nie występuje. Wyjaśnię może dokładniej, o co mi chodzi. Np samochody osobowe można podzielić na:

 

 diesle, benzyniaki i gazowe (podział nr 1)


Kombiaki, sedany i hatchbaki (podział nr 2)


Posiadające i nie posiadające klimatyzacji (podział nr 3)


Gdyby samochody przypominały pod tym względem organizmy żywe, to te podziały byłyby hierarchiczne i tworzyłyby klady. Przykładowo wszystkie kombiaki byłyby dieslami, a tylko hatchbaki miałyby klimatyzację. Jakiekolwiek nowe cechy, np. ABS, pojawiałyby się tylko w jednym określonym kladzie samochodowym i tam też pozostawały. Samochody jednak, podobnie jak inne obiekty powstałe w drodze projektu, żadnej takiej hierarchiczności nie wykazują i podziały przenikają się wzajemnie. Natomiast dla dowolnie wybranej grupy gatunków, zawsze można stworzyć klady, czyli podział hierarchiczny i przenikania tych kladów w postaci np. ptaków składających skrzek do wody, nie obserwuje się.

 

  1. Jak kreacjonizm wyjaśnia ewidentne błędy w projekcie. Często w tym kontekście przytacza się przykład oka kręgowców, posiadających tzw. ślepą plamkę przez którą przechodzą nerwy prowadzące z oka do mózgu, a które z kolei wychodzą z komórek światłoczułych nie w głąb czaszki, jakby się można było tego spodziewać, ale przeciwnie, w tą samą stronę z której dochodzą odbierane przez oko promienie światła, zakłócając tym samym ich odbiór. Żaden realnie zaprojektowany aparat fotograficzny, czy kamera takiej cechy nie wykazuje. Detektor CCD jest ustawiony zawsze „przodem’ do obiektywu, nigdy tyłem. Trzeba jednakowoż przyznać, że kreacjoniści na ten konkretny zarzut mają odpowiedź, w postaci twierdzenia, że taki właśnie układ oka jest optymalny i najlepiej zaprojektowany, a „odwrócenie” komórek światłoczułych nie polepszyłoby, ale na odwrót, pogorszyłoby jego funkcję. Zapomina się przy tym jednak, że takie oczy, przypominające pod każdym innym względem oczy kręgowców (aczkolwiek powstające w rozwoju embrionalnym w zupełnie inny sposób), ale z normalnym, zdroworozsądkowym układem detektorów i kabli istnieją w przyrodzie, w postaci oczu ośmiornic i kałamarnic. Zgodnie z twierdzeniem kreacjonistów powinny one funkcjonować gorzej niż oczy kręgowców. Nawet bez szczegółowego roztrząsania, czy tak faktycznie jest, można stwierdzić, że któryś układ z obu realnie istniejących jest z pewnością lepszy od drugiego i tym samym ów drugi jest ewidentnie źle zaprojektowany. Ostatnią linią kreacjonistycznej obrony jest zwykle stwierdzenie, że oczy kałamarnic są zaprojektowane do warunków życia kałamarnic, a oczy kręgowców, do warunków życia kręgowców. I to jednak zawodzi, kiedy przypomnimy, że takie kaszaloty – bez wątpienia kręgowce, żyją dokładnie w takich samych warunkach jak kałamarnice, a mimo to mają oczy kręgowców, a nie kałamarnic. Gdyby argumentacja kreacjonistyczna była cokolwiek warta, to należałoby się spodziewać, że kaszaloty będą miały oczy kałamarnic, z układem optycznym odwróconym w stosunku do reszty kręgowców. Co więcej istnienie takich dziwolągów zadałoby tez cios kladyzmowi z pkt 3. Niemniej niczego takiego się nie obserwuje.

 

Naturalnie oczy nie są jedynym przykładem projektowego partactwa. Można w tym miejscu wspomnieć o ludzkim kręgosłupie, który, wbrew swojej nazwie, w niczym praktycznie nie różni się od kręgosłupa, dajmy na to, konia, chociaż w przeciwieństwie do końskiego, pracującego na obciążenia zginające, jest głównie ściskany. Zajrzenie do jakiegokolwiek podręcznika budowlano – konstrukcyjnego uświadomi zaś, że belki i słupy projektuje się w zupełnie odmienny sposób. Takich przykładów jest wiele. Jak je tłumaczy kreacjonizm?

 

 

Zadając powyższe pytania mam naturalnie świadomość, że kreacjoniści dysponują jedną uniwersalną na nie odpowiedzią. Tak w swoim niepojętym kaprysie zechciał uczynić inteligentny świadomy projektant. Już pomijając fakt, że jest to wyjaśnienie absolutnie nienaukowe, a przecież przynajmniej ruch ID do naukowości pretenduje, to i tak przyznać trzeba, że hipotetyczny projektant był w swoich kaprysach niezwykle konsekwentny. Kaprysił on bowiem dokładnie w taki sposób, aby stworzyć nieodparte wrażenie, że życie na Ziemi zmienia się pod wpływem ewolucji. Nawet ogniwa pośrednie projektant podrzucał dokładnie w tych miejscach i warstwach geologicznych, w których należałoby się ich spodziewać, gdyby ewolucja faktycznie zachodziła. Dlatego radbym jednak się dowiedzieć, w jaki sposób kreacjonizm tłumaczy te wszystkie fakty lepiej, bardziej szczegółowo i bardziej wyczerpująco, niż darwinowska teoria ewolucji.

 

W związku ze zjawiskiem, opisanym już na wstępie, czyli wyjątkowej niechęci kreacjonistów do wypowiadania się na temat kreacjonizmu, docieczenie ich faktycznych poglądów w tej materii jest bardzo trudne. Trudne, ale nie niemożliwe. Po dogłębnych studiach kreacjonistycznej publicystyki można dojść do następujących wniosków:

 

Istnieją trzy kreacjonistyczne, nazwijmy to „hipotezy”:

1. Wszechświat i Ziemia, a zatem i życie na niej, nie są starsze niż 10 000 lat i wszystkie dowody dostarczane przez geologię, astronomię, astrofizykę, kosmologię, fizykę jądrową, wskazujące na znacznie wyższe oszacowanie są sfałszowane, sfabrykowane, czy co najmniej błędnie interpretowane. Pokłady geologiczne wyglądające na stare powstały zaś w czasie biblijnego potopu. Organizmy żywe zostały stworzone od razu w dzisiejszej postaci i w ogóle się nie zmieniają. To jest kreacjonizm młodzoziemski.


2. Wszechświat i Ziemia mają miliardy lat, czyli przynajmniej astronomia i astrofizyka nie są oszustwami, ale życie na Ziemi pojawiło się nie dawniej niż 10 000 lat temu od razu w dzisiejszej postaci, niezdolne do jakichkolwiek zmian. To kreacjonizm staroziemski.


3. Wszechświat i Ziemia mają miliardy lat (tak jak twierdzi nauka) i życie na Ziemi też pojawiło się miliardy lat temu (tak jak twierdzi nauka) poszczególne taksony też powstawały w tym samym czasie jak ustaliła nauka, tyle że nie drogą ewolucji a niezależnego aktu kreacji. Ta wersja dopuszcza też pewne niewielkie zmiany ewolucyjne, zwane przez nich mikroewolucją, nie wykraczające jednak poza granice gatunku. Nazwijmy to kreacjonizmem ciągłym. Mieści się tutaj także odłam pn „Inteligentny projekt”.

 

Już na pierwszy rzut oka widać, że jak na jakąś ideę, która ma ambicję odrzucenia 400 letniego naukowego dorobku cywilizacji Zachodu, i powalenia „oficjalnej, skostniałej, dogmatycznej zachodniej nauki” kreacjonizm jest zadziwiająco mało spójny. Różnice pomiędzy poszczególnymi odłamami kreacjonizmu są większe, niż pomiędzy niektórymi z nich, a ustaleniami naukowymi. No, ale nie czepiajmy się. Mamy do czynienia z trzema kreacjonistycznymi hipotezami. Nasuwa się zasadnicze pytanie. Jak kreacjonizm zamierza zweryfikować która z jego hipotez


1. Młodoziemska


2. Staroziemska


3. Ciągłego kreacjonizmu


jest prawdziwa?


Jaki jest kreacjonistyczny plan badawczy, który umożliwi wskazanie prawidłowej hipotezy? Jakie są podejmowane eksperymenty? Jakie poszczególne hipotezy dają różnice w przewidywaniach? Jakie są potencjalne odkrycia geologiczne pasujące do jednej hipotezy a nie pasujące do pozostałych?

 

Niestety w żadnym źródle kreacjonistycznym takie problemy nie są nawet w ogóle postawione, a co dopiero mówić o ich rozwiązywaniu. Słaba i niemrawa dyskusja wewnątrzkreacjonistyczna skupia się prawie wyłącznie wokół zarzutów, jakie młodoziemcy stawiają pozostałym dwóm odłamom, że poszły one z wrogiem na zgniły kompromis. Dociekanie, która z ich hipotez najbardziej odpowiada prawdzie, kreacjonistów nie interesuje. De facto nie interesuje ich nic z kreacjonizmu. Tym co ich naprawdę interesuje jest darwinowska teoria ewolucji, a raczej jej skarykaturyzowana wersja, którą atakują.

 

Wniosek, jak nasuwa się, jest zatem jednoznaczny. Nic takiego, jak kreacjonizm po prostu nie istnieje. Nie ma żadnego programu badawczego, nie ma żadnych jakoś testowalnych hipotez, nie ma nawet poczucia konieczności istnienia takowych. Nie ma nawet miarodajnej krytyki idei konkurencyjnych. Nawet te ewidentne oszustwa i pomyłki, jakie pojawiły się w publikacjach ewolucyjnych, z osławionym „człowiekiem z Piltdown” na czele zostały zdemaskowane i skorygowane przez samych naukowców, a żaden kreacjonista do tej demaskacji ręki nie przyłożył. Kreacjonizm jest wiec rodzajem bluszczu, który owija się wokół ewolucyjnego pnia i usiłując na nim pasożytować, ma nadzieję, że kiedy ten pień się zwali, zostanie sam bluszcz bez żadnej konkurencji. Tymczasem oczywiste jest, że nawet gdyby, choć dzisiaj nic na to nie wskazuje, darwinowska teoria ewolucji okazała się niepełna i/lub fałszywa to i tak nie będzie to oznaczało zwycięstwa kreacjonizmu, tylko nowej, bardziej ogólnej teorii, której darwinizm będzie szczególnym przypadkiem. Kreacjonizm już dzisiaj nie potrafi wyjaśnić niczego, z tych rzeczy, które wyjaśnia teoria (neo)darwinowska, a nawet niczego w sensie ogólnym. I nie widać powodów, dla których miałoby to ulec zmianie.

 

Powyższy tekst jest kompilacją dwóch moich artykułów opublikowanych odpowiednio w 998/999 i 1002/1003 numerach tygodnika „Najwyższy Czas. Z tezami w nich zawartymi usiłował polemizować jeden z czołowych polskich kreacjonistów – Mieczysław Pajewski. Jego polemikę można ściągnąć ze stron PTKr. Niewiele w niej, poza wycieczkami osobistymi się znajduje. Poza tym, jak na człowieka honoru przystało, zamieścił on na swojej stronie mój artykuł, chociaż nie przypominam sobie, żeby mnie pytał o zgodę. Czego innego jednak spodziewać się po człowiekach honoru?

 

Nie taki wyrośnięty wyrostek

Naukawe hipotezy kreacjonizmu

Kreacjonistyczna (dez)informacja

Projektant niezbyt inteligentny

 

15 myśli na temat “Na bezdrożach kreacjonizmu

  1. Tak więc powodzenia w zwalczaniu kreacjonistycznej propagandy i bezmyślności 🙂 Przykre, że robią to z taką perfidią. Wystarcz, tylko rozejrzeć się na YT, filmiki o tematyce ewolucjonistycznej… A filozofia, oraz swoista nobliwość swych wypowiedzi jest przytłaczająca, dosłownie …śmiechem. Ignorancja wydaje się, jak być u tych ludzi – jak ślepota 🙂 Ich propaganda sięga nawet szkół ! Nie będę pilastrowi przykładów podawał, bo pilaster sam chyba wiek jak w polskich gimnazjach, i liceach(!) jest. Pozostaje mieć, tylko nadzieję, iż ten gatunek osób „światłych” będzie powoli wymierał. Pozdrowił.

    Polubienie

    1. > Tak więc powodzenia w zwalczaniu kreacjonistycznej> propagandy i bezmyślności 🙂 Och, nia zamierzam prowadzić jakiejś antykreacjonistycznej krucjaty. Tym bardziej, że byłoby to kontrproduktywne. Kreacjonizm jest sektą jawnie odrzucajacą naukę i samą wywodzącą się z chrześcijaństwa ideę racjonalnego porządku świata. Nie da się zatem przekonać kreacjonisty racjonalnymi argumentami.Chodzi mi raczej o ograniczenie ich oddziaływania ‚na zewnątrz” ich sekty

      Polubienie

  2. Kreacjoniści młodoziemscy również mają zwyczaj uznawać mikroewolucję, co poza uniknięciem niewygodnego sporu z faktem, że jej oczywiste przykłady są widoczne gołym okiem, bywa też wykorzystywane do tłumaczenia tego, w jaki sposób z niewielkiej ilości zwierząt na arce Noego zrodziła się tak wielka ich różnorodność. Tu kreacjoniści uknuli sobie swoje własne pojęcie „rodzaju” (baramin), wewnątrz którego ich zdaniem mogą zachodzić zmiany ewolucyjne. Jak na przykład mówił Hovind, na arce Noego był wspólny przodek kojota, wilka, psa i… lisa. A ta „polemika” Pajewskiego, niezła. Szczególnie ten ateistyczny ID jest po prostu bajeczny.

    Polubienie

    1. > kreacjoniści> uknuli sobie swoje własne pojęcie „rodzaju” (baramin),> wewnątrz którego ich zdaniem mogą zachodzić zmiany> ewolucyjne. Jest to pojęcie raczej rozciągłe, kóre raz pokrywa się z rodzajem w sensie biologicznym, innym razem może być szersze. W zasadzie z kreacjonizmem można by sie nawet zgodzić, gdyby ich baramin objął wszystkie zywe istoty na Ziemi :)> Jak na przykład mówił Hovind, na arce Noego> był wspólny przodek kojota, wilka, psa i… lisa.Po pierwsze te zwierzęta należą do …różnych rodzajów, a po drugie, nawet wg naukowej teorii ewolucji, te pare tysięcy lat jakie upłynęłyby od potopu to zdecydowanie zbyt mało na taką radiację :)> A ta „polemika” Pajewskiego, niezła. Szczególnie ten> ateistyczny ID jest po prostu bajeczny.Pajewski, jak każdy kreacjonista jest nieuczciwy. Będzie przeczył nawet sam sobie, byle „wykazać” że przeciwnik nie ma racji.

      Polubienie

      1. > > Jak na przykład mówił Hovind, na arce Noego> > był wspólny przodek kojota, wilka, psa i… lisa.> Po pierwsze te zwierzęta należą do …różnych rodzajów,> a po drugie, nawet wg naukowej teorii ewolucji, te pare> tysięcy lat jakie upłynęłyby od potopu to zdecydowanie> zbyt mało na taką radiację :)Oczywiście. Różnych rodzajów w sensie biologicznym. Sęk w tym, że baramin nie jest tożsamy z genus. Lis, kojot, wilk to jest po prostu „coś mniej więcej na kształt psa” a więc spokojnie można zaliczyć do jednego „rodzaju”. Tak samo zapewne z czterech różnych rodzajów hien można by zrobić jeden „rodzaj” kreacjonistyczny (jeśli oczywiście uniknąć by zaliczenia ich do rodzaju „coś mniej więcej na kształt psa” bo by było bardziej komiczne niż to z lisem)

        Polubienie

  3. Uwazam jednak ze pewien pozytek z wszelkich blednych teorii(a wiec i kreacjonizmu czy geocentryzmu)jest.Taka teoria ewolucji kiedy sie pojawila byla co tu duzo mowic dosc prymitywna a i dowodow na jej poparcie bylo malo.Jednakze ciagle ataki ze strony kreacjonistow byly jednym z powodow dla ktorych ewolucjonisci musieli ciagle udoskonalac swoja teorie oraz szukac dowodow na jej poparcie co ostatecznie pozwolilo na uszczegolowienie teorii(oczywisciee byly i inne powody-„starcia”wewnatrz obozu ewolucjonistow).Oczywiscie mozna powiedziec ze w pewnym momencie historii kreacjonisci utrudniali ewolucjonistom zycie i lepiej gdyby takie przestarzale teorie jak kreacjonizm czy teoria plaskiej ziemi odchodzily w niebyt bez walki ale coz wszyscy wiemy ze tak to nie dziala.Teoria zmiany paradygamatow tlumaczy to zjawisko dosc dobrze-mozna powiedziec ze kreacjonizm odegral role teorii testowej dla ewolucji a potem odszedl w niebyt a jego miejsce zajela wzmocniona owa walka o przetrwanie wlasnie teoria ewolucji.Podobnie bylo w innych przypadkach(np w heliocentryzmie zarzuty stawiane prze geocentrystow pozwolily rozwinac teorie i wprowadzic orbity eliptyczne zamiast kolowych co znacznie uproscilo i udoskonalio teorie heliocentryczna).Obecnie zreszta kreacjonisci podobnie jak zwolennicy plaskiej ziemi zupelnie sie nie licza a wszelkie ich ewentualne sukcesy(nowe pytania i zaskakujace obserwacje)tylko pozwola jeszcze bardziej udoskonalic teorie ewolucji(choc glowne wyzwania dla teorii ewolucji plyna obecnie rzecz jasna z wewnatrz obozu ewolucjonistow).Mysle ze ogolnie rzecz biorac nalezy kreacjonistow ignorowac-ich wplywy sa minimalne a zarzuty z ich strony mialkie wiec szkoda wysilku(oczywiscie gdyby zaczeli zdobywac wplywy to wtedy nalezaloby ich zwalczac ale obecnie nie ma takiej potrzeby).

    Polubienie

    1. > .Taka> teoria ewolucji kiedy sie pojawila byla co tu duzo mowic> dosc prymitywna a i dowodow na jej poparcie bylo> maloByło wystarczająco dużo, aby TE błyskawicznie zdobyła sobie poparcie wśród naukowców. Pod koniec XIX wieku kreacjonistów w nauce praktycznie juz nie było. I nie ma do dzisiaj. Cały czasami dosć zażarty spór koncentrował się na płaszczyźnie filozoficznej, a nie naukowej.Teoria heliocentryczna zdobywała sobie poparcie znacznie wolniej. Głównie dlatego, że początkowo jedyną jej przewagą nad geocentryzmem było to że była nieco prostsza. Ale miała w sobie potencjał, którego nie mial geocentryzm.> Obecnie zreszta> kreacjonisci podobnie jak zwolennicy plaskiej ziemi> zupelnie sie nie liczaW nauce nie. ALe już w całym społeczeństwie nie byłbym tego taki pewien. w kraju katolickim, takim jak Polska, istotnie sa słabi, choć czasami hałaśliwi. Ale w anglosaskim kręgu kulturowym to juz licząca się siła, propagandowa i medialna i konsekwentnie polityczna.

      Polubienie

  4. Nie jestem kreacjonistą i nie mam dzisiaj czasu za bardzo. Na bieżąco rzucam dwie uwagi. 1. Zamysł kreacjonistyczny może być całkowicie odporny na większość zarzutów typu: „A jak wyjaśnisz X?” Kreacjonizm w warstwie wyjaśnień ostatecznych sięga do do wyjaśnień celowych (bo Projektant chciał, żeby X było). Kreacjonizm młodoziemski na tym może poprzestać – i nawet skamieniałości wyjaśniać aktem stwórczym. Kreacjonizm typu ID natomiast może spokojnie podzielać wszystkie wyjaśnienia cząstkowe z Pilastrem. Generalnie zatem pracowicie wytoczony oręż nie przerzedzi szeregów wroga. Szkoda roboty trochę.2. Nie chwytam kwestii taksonomii, a zwłaszcza analogii z samochodami. Twoje tezy mogą pracować tylko dla jakiejś wybranej kategorii własności. Bo jeśli byś wziął dowolnie szeroki ich zakres, to własności organizmów jak najbardziej się krzyżują. Weźmy np. kategorie ekologiczne i podział: drapieżnik – ofiara, niezależny od podziałów na gatunki. Albo podział na zwierzęta stadne i samotniki. Albo organizmy osiadłe i przemieszczające się, itp.

    Polubienie

    1. > 1. Zamysł kreacjonistyczny może być całkowicie odporny na> większość zarzutów typu: „A jak wyjaśnisz X?” Kreacjonizm> w warstwie wyjaśnień ostatecznych sięga do do wyjaśnień> celowych (bo Projektant chciał, żeby X było).O tym właśnie pisałem 🙂 To jest uniwersalne niepodważalne wyjaśnienie.Tyle tylko że to jest wyjaśnienie arbitralne i nienaukowe. równie dobrze mozna twierdzić, że cały świat jest snem, który się komuś śni. > 2. Nie chwytam kwestii taksonomii, a zwłaszcza analogii z> samochodami. Twoje tezy mogą pracować tylko dla jakiejś> wybranej kategorii własności. Bo jeśli byś wziął dowolnie> szeroki ich zakres, to własności organizmów jak> najbardziej się krzyżują. Weźmy np. kategorie ekologiczne> i podział: drapieżnik – ofiara, niezależny od podziałów na> gatunki.Owszem, ale są to tylko niektóre cechy. (ryby mają płetwy i delfiny maja płetwy) Im więcej jednak cech weźmiesz pod uwagę, tym silniejsze będzie dążenie do kladyzmu. W taksonomii wyznacza się kategorie na podstawie naprawdę olbrzymiej ilości cech (człowiek by nie dał rady, robią to komputery) i przynależnosć systematyczną opracowuje się na podstawie zalożenia o najmniejszej ilości zmian, które by prowadziły do takiego właśnie rozkładu cech. (płetwy ryb i delfinów powstały niezależnie, a nie płuca, układ krwionośny, oddechowy, szkielet, i wszystkie inne cechy, które delfiny dzielą ze ssakami) I zawsze można znaleść podział kladystyczny, gdzie jedne taksony zawieraja się całkowicie w innych taksonach (niezupełnie się to udaje przy bakteriach).A w przypadku obiektów zaprojektowanych prawie nigdy

      Polubienie

  5. Dodam swój komentarz.Przede wszystkim – nie wiem, kto ma rację: kreacjoniści czy ewolucjoniści. Znam dobrze poglądy obu stron i jak na razie nie widzę, aby któraś ze stron dawała lepsze dowody. Właściwie można co najwyżej mówić o poszlakach i różnych założeniach.Druga sprawa – bardzo nieładnym zabiegiem jest pisanie nieprawdy o którejkolwiek ze stron. Jeśli się polemizuje z czyimiś poglądami, to należy polemizować z poglądami PRAWDZIWYMI, a nie zmyślonymi.Autor bloga pisze:> Kiedy ktoś zainteresowany kreacjonizmem, zajrzy do> piśmiennictwa kreacjonistycznego w poszukiwaniu informacji> na frapujący go temat, przeżyje głębokie rozczarowanie.> Publikacje kreacjonistyczne nie traktują bowiem wcale o> kreacjonizmie. Dokładnie wszystkie wysiłki publicystyczne> kreacjonistów skierowane są na pisanie o …ewolucji.Ja zaglądam i do piśmiennictwa ewolucjonistycznego, i do piśmiennictwa kreacjonistycznego. W piśmiennictwie ewolucjonistycznym widzę rzecz jasna argumenty na rzecz ewolucjonizmu. Zaglądam do piśmiennictwa kreacjonistycznego i z kolei widzę dużo argumentów na rzecz kreacjonizmu. Nie wiem, jak szukał albo jak szukał autor bloga. Ale chyba bardzo kiepsko.Zaglądam do czasopisma kreacjonistycznego „Creation Research Society Quarterly” i widzę argumenty za kreacjonizmem, a nie ciągle pisanie o ewolucji. Pismo to wydaje organizacja Creation Research Society, a piszą tam naukowcy z dziedzin nauk przyrodniczych.To samo odnosi się do pisma „Origins” wydawanego przez Geoscience Research Institute. Też czytam i też widzę, że tam wcale nie ma ciągłego pisania tylko o ewolucji.Sięgam do czasopisma „Acts and Facts” wydawanego przez Institute for Creation Research – to samo: dominują argumenty „ZA”, a nie ciągłe wałkowanie ewolucji.Te czasopisma realnie istnieją. Można je czytać. Nie jest to zabronione. Można w nich poczytać o wielu badaniach, np. na temat programu RATE, i na temat wielu innych badań.Oprócz tych czasopism sięgam też do innej literatury kreacjonistycznej i też widzę, że dominuje argumentacja „ZA”, a nie tylko wałkowanie tematu o ewolucji.Na przykład książki Hugh Rossa „The Fingerprint of God”, „The Creator and the Cosmos”, „The Creator and the Cosmos”, „The Origins of Life”, „More Than a Theory” albo książka Guillermo Gonzaleza „The Privileged Planet”. Jest tam trochę wzmianek o ewolucji, ale niedużo. Dominują zdecydowanie argumenty „ZA” stworzeniem.Albo inne książki: H. Morris, J. Whitcomb – „The Genesis Flood”, Ch.B. Thaxton, W.L. Bradley, R.L. Olsen – „The Mystery of Life’s Origin: Reassessing Current Theories”, Ch. Thaxton, P. Davis, D.H. Kenyon, „Of Pandas and People: The Central Question of Biological Origins”… To samo – wcale nie dominuje ciągłe tylko pisania o ewolucji.Podejrzewam, że autor bloga ma słabiutką wiedzę na temat i polemizuje z fikcyjnym kreacjonizmem, czyli z poglądami, których nikt nie głosi, lecz zmyślił je sobie sam autor bloga.Autorowi bloga proponuję douczyć się i poczytać obszerną literaturą na temat kreacjonizmu. Ta literatura nie gryzie. Ja podchodzę do tematu bez uprzedzeń – sięgam i do literatury ewolucjonistów, i do literatury kreacjonistów. Żadnej ze stron nie wyzywam od nieuków. Autor bloga lubuje się w argumentach ad personam. Argumenty ad personam wynikają zazwyczaj z braku podstawowej wiedzy na dany temat.Pozdrawiam

    Polubienie

    1. Tak, oczywiście kreacjoniści są piekni mądrzy i wspaniali, tylko podli ewolucjoniści (czyli naukowcy) knują i knują, aby cnota nie ujrzała światła dziennego :)Co do piśmiennictwa kreacjonistycznego to wystarczy zajrzeć na strony PTKr. Praktycznie nie ma tam artykułów o kreacjonizmie (przynajmniej ja nie znalazłem), za to bardzo duzo o ewolucji (oczywiscie źle)Zaznaczam, że „artykuł o kreacjonizmie”, to nie artykuł, o tym, że kreacjonizm jest fajny i mądry, a ewolucja gupia, tylko artykuł omawiajacy jakiś kreacjonistyczny „model stworzenia”

      Polubienie

  6. Jeszcze uzupełnienie, bo przeoczyłem wcześniej pewne kwestie.> Po dogłębnych studiach kreacjonistycznej> publicystyki można dojść do następujących wniosków:> Istnieją trzy kreacjonistyczne, nazwijmy to „hipotezy”:> 1.> Wszechświat i Ziemia, a zatem i życie na niej, nie są> starsze niż 10 000 lat i wszystkie dowody dostarczane> przez geologię, astronomię, astrofizykę, kosmologię,> fizykę jądrową, wskazujące na znacznie wyższe oszacowanie> są sfałszowane, sfabrykowane, czy co najmniej błędnie> interpretowane. Pokłady geologiczne wyglądające na stare> powstały zaś w czasie biblijnego potopu. Organizmy żywe> zostały stworzone od razu w dzisiejszej postaci i w ogóle> się nie zmieniają. To jest kreacjonizm młodzoziemski.> 2.> Wszechświat i Ziemia mają miliardy lat, czyli przynajmniej> astronomia i astrofizyka nie są oszustwami, ale życie na> Ziemi pojawiło się nie dawniej niż 10 000 lat temu od razu> w dzisiejszej postaci, niezdolne do jakichkolwiek zmian.> To kreacjonizm staroziemski.> 3. Wszechświat i Ziemia mają> miliardy lat (tak jak twierdzi nauka) i życie na Ziemi też> pojawiło się miliardy lat temu (tak jak twierdzi nauka)> poszczególne taksony też powstawały w tym samym czasie jak> ustaliła nauka, tyle że nie drogą ewolucji a niezależnego> aktu kreacji. Ta wersja dopuszcza też pewne niewielkie> zmiany ewolucyjne, zwane przez nich mikroewolucją, nie> wykraczające jednak poza granice gatunku. Nazwijmy to> kreacjonizmem ciągłym. Mieści się tutaj także odłam pn> „Inteligentny projekt”.To jest niedokładny podział. Duży błąd występuje np. w punkcie 2 – kreacjonizm staroziemski (progresywny) nie twierdzi, że życie na Ziemi pojawiło się nie dawniej niż 10 000 lat temu, lecz operuje milionami lat.W jakiej literaturze kreacjonizmu staroziemskiego autor bloga wyczytał, że ci kreacjoniści twierdzą, jakoby życie na Ziemi pojawiło się nie dawniej niż 10 000 lat temu ???Najbardziej reprezentatywne monografie na temat kreacjonizmu starej Ziemi to: Alan Hayward, „Creation and Evolution”, Robert C. Newman, Herman J. Eckelmann, „Genesis One and the Origin of the Earth”, Hugh Ross, „The Fingerprint of God”. Bardzo dokładną i wyczerpującą klasyfikację kreacjonizmu przedstawia Ronald Numbers w książce „The Creationists”. Autor jest ewolucjonistą, ale książkę napisał bez jakichś uprzedzeń – zawarł w niej dużo historii ruchu i bardzo szczegółową charakterystykę poszczególnych tez kreacjonizmu. W celu klasyfikacji kreacjonizmu można też sięgnąć to całkiem dobrej książki pod redakcją J.P. Morelanda i J.M. Reynoldsa – „Three Views on Creation and Evolution”. Tam każdy nurt kreacjonizmu przedstawia swoje tezy, opisuje, jakie prowadzi badania itp. > Wniosek, jak> nasuwa się, jest zatem jednoznaczny. Nic takiego, jak> kreacjonizm po prostu nie istnieje. Nie ma żadnego> programu badawczego, nie ma żadnych jakoś testowalnych> hipotez, nie ma nawet poczucia konieczności istnienia> takowych. Nie ma nawet miarodajnej krytyki idei> konkurencyjnych.Nieprawda. Literatura kreacjonistyczna jest na te tematy bardzo obszerna. Najwięcej informacji na temat programu badawczego, na temat testowalnych hipotez zawierają fachowe artykuły publikowane w „Creation Research Society Quarterly”. Sporo tych artykułów można sobie poczytać na stronie http://www.creationresearch.org/crsq.htmlMożna też zajrzeć na strony „Reason To Believe” http://www.reasons.org/ ewentualnie na strony ICR – http://www.icr.org/Na tych stronach są właśnie obszernie wyjaśniane te kwestie, o które pyta autor bloga – dużo artykułów, dużo książek, opis programów badawczych.

    Polubienie

    1. > To jest niedokładny podział. Duży błąd występuje np. w> punkcie 2 – kreacjonizm staroziemski (progresywny) nie> twierdzi, że życie na Ziemi pojawiło się nie dawniej niż> 10 000 lat temu, lecz operuje milionami lat.Bo kreacjonizm staroziemski to co innego niz kreacjonizm progresywny> W jakiej literaturze kreacjonizmu staroziemskiego autor> bloga wyczytał, że ci kreacjoniści twierdzą, jakoby życie> na Ziemi pojawiło się nie dawniej niż 10 000 lat temu ???W artykule Mieczysława Pajewskiego, prezesa PTKr> > Wniosek, jak> > nasuwa się, jest zatem jednoznaczny. Nic takiego, jak> > kreacjonizm po prostu nie istnieje. Nie ma żadnego> > programu badawczego, nie ma żadnych jakoś testowalnych> > hipotez, nie ma nawet poczucia konieczności istnienia> > takowych. Nie ma nawet miarodajnej krytyki idei> > konkurencyjnych.> Nieprawda. Literatura kreacjonistyczna jest na te tematy> bardzo obszerna. Najwięcej informacji na temat programu> badawczego, na temat testowalnych hipotez zawierają> fachowe artykuły publikowane w „Creation Research Society> Quarterly”.Juz pisałem, że nie pojawił się jak dotychczac żaden artykuł kreacjonistyczny, to znaczy prezentujący kreacjonistyczny punkt widzenia który by został opublikowany w czasopiśmie z listy filadelfijskiej

      Polubienie

  7. Jedno spostrzeżenie: pytanie drugie (Jak kreacjonizm wyjaśnia rozmieszczenie geograficzne gatunków..) ma zupełnie inny sens w odniesieniu do kreacjonizmu progresywnego jak to nazwałeś, a inny w odniesieniu do fundamentalistycznej interpretacji Księgi Rodzaju. O ile w pierwszym przypadku na pytanie np. dlaczego kiwi sobie siedzi na Nowej Zelandii i tylko tam, można się „zasłaniać” jakimś niepojętym kaprysem yntelygentnego dizajnera, to w drugim nie. Mamy tu przecież do czynienia nie ze światem „postworzeniowym” a „popotopowym” – problemem staje się to, jak to kiwi, co to ani pływać ani latać nie umi zalazło spod tego Araratu aż na Nową Zelandię, choć lepiej przystosowani ugrzęźli na cieśninie Wallace’a..

    Polubienie

Dodaj komentarz