Nie lękajcie się, naprawdę.

Poniższy esej powtarza w znacznej mierze tezy eseju poprzedniego „Nie lękajcie się biskupi”, ale w przeciwieństwie do niego, powstał już po lekturze inkryminowanej pozycji, a nie tylko jej omówienia w „Faktoidach i mitach”

Kościół Rzymsko Katolicki jest najstarszą nieprzerwanie istniejąca instytucją w dziejach ludzkości. Jedyną obecnie istniejącą wywodząca się wprost z Antyku. Można w tym miejscu zaprzeczyć i stwierdzić, że taki np. buddyzm, czy judaizm istnieją, a wierzenia staroegipskie istniały dłużej niż chrześcijaństwo. Jest to prawda, ale we wszystkich tych przypadkach mamy do czynienia z ciągłością wyłącznie ideową, nie zaś, jak w Kościele, także instytucjonalną. Już samo posiadanie tego swoistego rekordu świata, wskazuje, że ze wszystkich innych ziemskich instytucji, Kościół wypracował najlepszy, optymalny model zarządzania (w wersji dla niewierzących), bądź faktycznie nie jest, jak sam twierdzi, instytucją do końca ziemską (wersja dla wierzących). W każdym bądź razie, sam fakt owego długiego trwania powinien wszystkich krytyków i „poprawiaczy” Kościoła skłonić do refleksji, że skoro Kościół istniał tak długo bez ich rad i krytyki, to pewnie i nadal się bez nich obejdzie. Śladów takiej diagnozy u wrogów Krk próżno jednak szukać. Atakują oni Kościół zupełnie bezmyślnie i bezrefleksyjnie. Zapewne to jest też jednym z  powodów, dla którego jak do tej pory, Kościół wszystkich swoich wrogów przeżywa. Że najdalej po kilkuset latach, czasami nawet bardzo efektownego brylowania, znikają oni w pomroce dziejów. Przychodzą za to nowi, i robią znów to samo, jakby nie wiedzieli, co spotkało ich poprzedników.

Kościół rzymsko – katolicki na przestrzeni dziejów oskarżano o najróżniejsze zbrodnie, szczególnie te, które akurat w danym momencie historycznym były przez społeczeństwo uważane za szczególnie odrażające. Kiedyś były to np. czary, potem „sodomia”, „szpiegostwo na rzecz imperialistów”, a obecnie tzw. „pedofilia”.

Szeroki front propagandowy wali więc w Kościół „pedofilią” jak cepem. Dowiadujemy się, jak to kościół jest wręcz nasączony pedofilami, jak rozwija w nim macki straszliwa pedofilska ośmiornica, jak to struktura kościelna przyciąga do siebie pedofilów niczym stolec muchy, a w ogóle to poza Kościołem pedofilów to właściwie nie ma, i nie ma innych, niż pedofile, przestępców w Kościele. Każdy ksiądz to pedofil, a nawet jeżeli akurat chwilowo uda się mu udowodnić swoją niewinność, to wyłącznie dlatego, że Kościół go „chroni” i „ukrywa”.

W ten nurt wpisuje się książka „Lękajcie się”  Porusza ona, po raz nie wiadomo już dokładnie który, tzw. „problem pedofilii”, który rzekomo ma toczyć Kościół, w tym konkretnym przypadku – polski. Piszę „rzekomo”, ponieważ ten temat nigdy, także w krajach gdzie o podobnych „skandalach” szeroko debatowano, nie został rzetelnie opracowany i opisany. Nigdy też nigdzie nie opublikowano żadnych danych, które świadczyłyby, że wśród księży katolickich jest więcej tego rodzaju zboczeńców niż w reszcie odpowiadającej im wiekowo męskiej populacji danego kraju, a dopiero taki wynik usprawiedliwiałby mówienie i pisanie o jakimkolwiek „problemie”. Podobnie jest i z „Lękajcie się”. Podejrzana jest już sama liczba „świadectw” rzekomych ofiar, których jest równo …dwanaście. Nie dziewięć, nie jedenaście, nie trzynaście i nie szesnaście, ale właśnie „biblijnie” dwanaście. Zwrócić należy przy tym uwagę na używanie przez autora znów mającego religijne konotacje określenia „świadectwo”. Nie jest to bynajmniej przypadek, bo „świadectwo” to, jak wiadomo, zupełnie co innego, niż „zeznanie”, za kłamstwa w którym grozi przecież odpowiedzialność karna. Nieprzypadkowo też takie „świadectwa” rzekomego molestowania przez sutannowych pedofilów wypływają przeważnie dokładnie po upływie terminu przedawnienia, żeby przypadkiem policja i prokuratura nie wszczęła w tej sprawie stosownego postępowania.

Z konkretnych „świadectw” zawartych w „Lękajcie się”, co najmniej trzy („Blizna”, „Plują mi w twarz”, „Kleks”) są zresztą jawnie zmyślone, „świadczący” plączą się w nich w zeznaniach w sposób wręcz żenujący, ze dwa inne budzą poważne podejrzenia, że też są wyłącznie produktami fantazji seksualnej swoich autorów, natomiast istne kuriozum stanowi „Domniemanie niewinności”, opisujące przypadek w którym ksiądz został pomówiony o „molestowanie dziecka” przez kobietę, z którą miał na pieńku z powodów finansowych. I mimo że sprawa została umorzona przez prokuraturę z powodu niestwierdzenia przestępstwa, badania lekarskie rzekomej „ofiary”, też nie potwierdziły wersji oskarżenia, ale i tak …został ten przypadek umieszczony jako „świadectwo”, pedofilii wśród księży. Wiadomo, każdy klecha to pedofil, a skoro już ktoś go o to pomówił, to już na pewno. Nie udowodni swojej niewinności.

Tyle, czyli niewiele, są warte owe „świadectwa”. A jak jest z resztą książki?

Tu poniekąd czuję się wywołany do tablicy, autor bowiem „Lękajcie się” cytuje obficie artykuł autorstwa niżej podpisanego, „Pedofilia w służbie kulturkampfu” opublikowany w „Najwyższym Czasie”. Ponieważ jednak nigdzie przy tej okazji nie wymienia jego autora, autor ten niniejszym rewanżuje się mu tym samym.

Typowo, dla humanistów, autor „Nie lękajcie się”, ignoruje cały aparat matematyczny przedstawiony w eseju i skupia się wyłącznie na liczbie 6-7 faktycznie skazanych księży pedofilów o których wtedy pisałem. Przyznaję dzisiaj, że liczba ta jest zaniżona, częściowo dlatego, ze nie miałem czasu i cierpliwości szukać materiałów medialnych, częściowo też dlatego, że dane o skazanych sięgały tylko do 2006 roku, tymczasem w okresie późniejszym, w związku z nasilającym się polowaniem na pedofilów, liczba skazanych z art. 200 KK, w tym liczba skazanych księży, znacznie wzrosła. Podanym przeze mnie 6-7 księży pedofilów przeciwstawia autor dziesięciokrotnie większą ich liczbę podaną przez tygodnik „Fakty i Mity”. Robi to w sposób, sugerujący, że „Fakty i Mity” są źródłem, co najmniej tak samo miarodajnym i wiarygodnym, jak „Najwyższy Czas”.  Padają w związku z tym przekonaniem także wyrazy zdziwienia, dlaczego, oprócz „Faktów i Mitów”, żaden polski periodyk prasowy o straszliwej pladze pedofilii w polskim Kościele nie pisze i jej nie piętnuje, nawet tytuły tak skądinąd Kościołowi wrogie, jak „Nie” Jerzego Urbana.

Pytanie to pozostaje w książce bez odpowiedzi, a przecież jest ona tak oczywista. „Fakty i Mity”, nie bez powodu zwane powszechnie „Faktoidami”, to pismo kompletnie niepoważne. Zajmuje się ono lansowaniem „jasnowidza z Człuchowa”, z przejęciem i na serio pisze o tym, że Majowie kontaktowali się z kosmitami, prorokowało osławione „przebiegunowanie Ziemi” mające rzekomo nastąpić w ubiegłym roku, szerzy wiarę w zielone szaraki z Plejad wibrujące w siedemnastym nieliniowym wymiarze czasoprzestrzeni i przeróżne inne duchy, zjawy i upiory. Nie należy się zatem dziwić, że ich relacje o rzekomej pladze pedofilii w polskim Kościele są traktowane jako jeszcze jeden wymysł wyznawców ery zwodnika.

Redakcja „FiM” chwali się, co prawda, „zdemaskowaniem 62 księży pedofilów”, ale nic nie wiadomo na temat tego, czy i w jakim stopniu te przypadki są reprezentatywne dla kleru jako całości, jaki okres czasu te informacje obejmują, jak to się ma do liczby pedofilów w pozostałych grupach społecznych, a przede wszystkim nie wiadomo jakie były kryteria, według których „FiM” mianowało księży pedofilami. Stąd te dane są kompletnie niemiarodajne. Żeby dokonać jakiegoś porównania trzeba bowiem porównywać gruszki z gruszkami, a nie np. z kokosami.

Autor „Lękajcie się” idzie jednak o krok dalej i podaje …liczby. Doliczył się mianowicie autor, jak sam pisze, 27 skazanych z art. 200 KK księży w ciągu 10 lat. Bliższe jednak przyjrzenie się tej liczbie każe ją skorygować. Otóż dwóch z tych dwudziesty siedmiu niegodziwców zostało, co prawda, skazanych „za molestowanie”, ale w …USA. Nie należy wątpić, że w amerykańskich statystykach „księży pedofilów” również zostali oni ujęci. A jeżeli po drodze pracowali np. w Meksyku, zasilili również tamtejsze szeregi sutannowych zboczeńców. Właśnie odkryliśmy zatem jeden z niezliczonych mechanizmów mnożących szeregi „kościelnych krzywdzicieli dzieci” w humanistycznej publicystyce.

Zatem mamy w Polsce do czynienia z 25 skazanymi z art. 200 KK księży w ciągu 10 lat. Dużo to, czy mało? Aby to rozstrzygnąć należy porównać tą liczbę z liczbą wszystkich mężczyzn skazanych w tym samym czasie w Polsce z rzeczonego artykułu. Trzeba tutaj autorowi „Lękajcie się”, że i tę liczbę, choć w przypisach, ale jednak podaje. Jednak, jak na humanistę przystało, chociaż usiłuje on manipulować liczbami, to jednak czyni to tak nieporadnie, że efekt jest całkowicie przeciwny do zamierzonego.

Zacznijmy zatem od całkowitej liczby skazanych w Polsce za pedofilię mężczyzn. Wynosi ona, jak możemy przeczytać w książce, 6775 na 14,6 mln ogółu dorosłej męskiej populacji w ciągu 10 lat. I tu już tkwi pierwsza pułapka. Populacja męska w wysokości 14,6 mln ludzi nie jest stała w czasie, tylko stopniowo się odnawia. Jedni mężczyźni umierają, inni dorastają. To sprawia, że nie możemy tutaj tak po prostu wykorzystać modelu losowania ze zwracaniem. Podejście musi być inne. Policzmy najpierw efektywną ilość pełnoletnich mężczyzn w Polsce w ciągu 10 lat. Zakładając, że w ciągu 50 lat ta grupa odnowi się w 100%, w ciągu 10 lat wymieni się ona w 20%. Zatem prawdziwa liczba „kul w urnie” to nie 14,6 mln, tylko 1,2*14,6 = 17,52 mln potencjalnych pedofilów. 6775 spośród nich zostało skazanych, zatem prawdopodobieństwo, że konkretny facet zostanie z art. 200 KK skazany wynosi 0,039% (dokładnie 0,03867%)

Zakładając, że wśród katolickiego kleru jest tyle samo pedofilów, co w reszcie społeczeństwa, ilu w analogicznym okresie należałoby oczekiwać skazanych klechów? Po odliczeniu zakonnic, księży i zakonników jest w Polsce 36 140. Autor „Lękajcie się”, aby otrzymać odpowiednio złowrogie rezultaty, w nieuprawniony sposób wyjął z tej liczby alumnów. Czyżby zakładał, że wśród nich, wyłącznie pełnoletnich mężczyzn, nie ma pedofilów? Czyżby nie rozumiał, że każdy wykryty ksiądz pedofil był kiedyś alumnem, także oczywiście pedofilem? Oczywiście można założyć, że do alumnów pokusy pedofilskie nie mają przystępu, ale wtedy należałoby też odpowiednio zredukować liczbę 14,6 mln wszystkich polskich mężczyzn odejmując od nich roczniki, które w przypadku duchownych, zanim staną się pełnoprawnymi katabasami, spędzają czas w seminariach. Albo jednak wliczyć alumnów do duchownych, co niniejszym uczynimy.

Oczywiście 36 140 duchownych to, podobnie jak z pozostałymi dorosłymi mężczyznami, stan z jednego roku, znajdujący się w stanie równowagi dynamicznej. Efektywna wielkość populacji klechów w ciągu 10 lat wynosi analogicznie 36 140*1,2 = 43 368. Gdyby pedofilów było wśród nich tyle samo, co średnia, można by się spodziewać 0,0003867*43 368 = 16,77, czyli około 17 skazanych księży i zakonników w 10 letnim przedziale czasowym.

Naprawdę było ich jednak w ciągu 10 lat dwudziestu pięciu. To jednak sporo więcej niż 17, którzy „powinni” zostać skazani, gdyby zboczeńców w sutannach było tyle samo co w reszcie społeczeństwa, prawda?

Otóż nieprawda. Żeby to wykazać, wprowadzimy teraz kolejną, po wartości średniej, którą już tutaj wyliczyliśmy (17 oczekiwanych wyroków na klechów – pedofilów), wartość statystyczną – odchylenie standardowe. Najkrócej ujmując, jest to miara jak bardzo wartości pomiaru rozrzucone są wokół średniej. Ponieważ w naszym przypadku mamy do czynienia z rozkładem dwumianowym (albo skazany, albo nie skazany), odchylenie w tym przypadku równe jest pierwiastkowi kwadratowemu z iloczynu średniej i prawdopodobieństwa „porażki”, (czyli tego, że dany klecha jednak nie został wciągnięty w tryby Temidy), a zatem odchylenie standardowe wynosi:

SD = (16,77*(1-0,00039))^0,5 = 4,09.

Otrzymane wyniki (średnia 16,77 i odchylenie standardowe 4,09) są liczbami rzeczywistymi. Tymczasem faktyczna liczba skazanych klechów (25) jest i zawsze będzie liczbą całkowitą. Aby zatem w sposób miarodajny porównać je ze sobą, założymy, że skazanych klechów jest od 24,5 do 25,5.

Teraz możemy już obliczyć, że faktyczna liczba skazanych klechów, odchyla się od wartości średniej o od (24,5-16,77)/4,09 = 1,89, do (25,5-16,77)/4,09 = 2,13 odchylenia standardowego.

Dużo to, czy mało? Z jednej strony, całkiem sporo. Gdyby rozkład pedofilów w społeczeństwie pokrywał się z rozkładem normalnym, prawdopodobieństwo, że odchyłka 8 nadmiarowych księży pedofilów powstała przypadkiem, wynosi od 1,65%, do 2,95%. Z drugiej jednak strony, taki wynik w badaniach naukowych jest uznawany za dalece niewystarczający i oznacza brak potwierdzenia stawianej tezy. Poza tym, nie wiadomo, czy rozkład pedofilów w społeczeństwie ma cokolwiek wspólnego z rozkładem normalnym. To sprawia, że musimy się tutaj odwołać do nierówności Czebyszewa i „reguły trzech sigm”.

Możemy zatem na podstawie przytoczonych danych, stwierdzić jedynie, że jeżeli liczba pedofilów w męskiej części populacji watykańskich klechów i zakonników jest równa średniej w społeczeństwie, to oczekiwana wartość skazanych w ciągu 10 lat za molestowanie nieletnich, wynosi z prawdopodobieństwem 99,7%, jeżeli rozkład pedofilów jest normalny, a na pewno co najmniej 89%, jeżeli jednak daleko od rozkładu normalnego odbiega, 16,77 +/- 12,27, sutannowych czyli od pięciu, do dwudziestu dziewięciu. Ponieważ faktyczna liczba skazanych księży mieści się w tym przedziale, nie ma żadnych podstaw, żeby twierdzić, przynajmniej według danych zaprezentowanych w „Lękajcie się, biskupi!”, aby jakikolwiek „problem pedofilii w KrK” jest czymś więcej niż tylko medialnym humbugiem wykorzystującym, co prawda, przypadki autentyczne, których nie ma jednak więcej niż w innych, niekościelnych środowiskach.

QED

Proszę zwrócić uwagę, ze w wyliczeniach użyłem wyłącznie danych zawartych w książce „Lękajcie się”. Dane te, w intencji autora książki miały służyć ubabraniu polskiego Kościoła w rzekomy „problem pedofilii”. Tymczasem, mają one wymowę dokładnie przeciwną, niż to się humanistom wydaje. Żadnego „problemu pedofilii” w polskim, jak i jakimkolwiek zagranicznym (nigdzie na świecie oskarżyciele nie podają żadnych faktycznie świadczących o tym danych) Kościele nie ma.

Ostatnim interesującym wątkiem książki jest księżowska …lustracja. Odpiera bowiem w ten sposób autor „Lękajcie się” argument, że w czasach komuny, Kościół w Polsce, w przeciwieństwie np. do Kościoła irlandzkiego (ale już na pewno nie amerykańskiego, czy holenderskiego) znajdował się nie pod swoistą ochroną władzy państwowej, ale wręcz przeciwnie, będąc jedyną legalną organizacją nie uznającą za swój cel budownictwa socjalistycznego i przewodniej roli partii, pozostawał z nią w ostrym konflikcie. Stąd kościelni pedofile, jeżeli tacy wtedy istnieli, nie tylko nie mieli, z braku kościelnych szkół, czy domów dziecka, odpowiedniego dla siebie pola do popisu, ale też znajdowali się pod nieustanną inwigilacją komunistycznych organów, które tylko czyhały na obyczajowe i kryminalne ekscesy osób duchownych, aby je odpowiednio propagandowo wykorzystać. Kościelni pedofile nie byli więc w tamtych czasach w żaden sposób „chronieni”, a raczej wręcz przeciwnie.

Objawia się nam w tym momencie „Lękajcie się” jako pozycja z typowego dla środowisk związanych jakoś z partią PIS, cyklu lustracyjnego, powołując się nawet obficie na znanego kościelnego „nadubowca” Isakowicza-Zaleskiego. Otóż twierdzi się tam, że skandali pedofilskich w Kościele w czasach PRL nie było nie z powodów obiektywnych, czyli braku odpowiedniej ilości straszliwych pedofilów, ale dlatego, że SB księży pedofilów nie wydawała, ale mając na nich haka …werbowała na swoich tajnych współpracowników. Stąd, zdaniem autora „Lękajcie się” jednym z koniecznych warunków walki z pedofilią jest proponowana przez genetycznych patriotów …totalna lustracja, zwłaszcza księży. Ten, dla niektórych nie do pomyślenia, sojusz humanistycznego lewactwa z narodowo-patriotycznym socjalizmem byłby może i zaskoczeniem, gdyby nie to, że jego objawy widać gołym okiem także na innych polach.

W tym jednak punkcie, podobnie, jak we wszystkich innych, popisuje się autor „Lękajcie się” totalną ignorancją. Pedofilia bowiem, jest postrzegana przez społeczeństwo jako najbardziej odrażająca z możliwych zbrodni od bardzo niedawnego czasu. Sam przecież wspomina, że jeszcze około roku 1980 z Danii i Holandii, krajach jak wiadomo, bardzo katolickich, periodyki demonstrujące dziecięcą pornografię  ukazywały się najzupełniej legalnie. Wie o tym, ale nie jest w stanie skojarzyć, że w odciętej wówczas od Zachodu Polsce polowanie na pedofilów rozkręcało się znacznie wolniej i później i stało się widoczne właściwie dopiero po roku 1990. Jeszcze w latach 80 kręcono w Polsce filmy (np. „Akademia Pana Kleksa”, które dzisiaj zostałyby, z powodu swoich skojarzeń z pedofilią, zlinczowane na etapie scenariusza.

Stąd „hak” werbunkowy na księdza – pedofila był w tych czasach bardzo marnej jakości, znacznie gorszej niż „hak” homoseksualny, o którym też w książce mowa. Bo chociaż stosunki homoseksualne nie były w PRL zabronione, to jednak w opinii społecznej były czymś od pedofilii (mało kto w ogóle zresztą kojarzył to pojęcie) znacznie ohydniejszym. Z punktu widzenia komunistów znacznie wygodniej byłoby księży pedofilów, przy odpowiednio dużym rozgłosie medialnym skazywać, zwłaszcza, gdyby dowody były ewidentne, niż zastraszać.

Ekke Overbeek

Lękajcie się. Ofiary pedofilii w polskim Kościele mówią.

wydawnictwo Czarna Owca

Warszawa 2013

 

Powyższy tekst został wysłany do autora książki. Oczywiście nie doczekano się jakiejkolwiek odpowiedzi. 🙄

27 myśli na temat “Nie lękajcie się, naprawdę.

  1. Jak rozumiem intencją autora książki było wykazanie że w krk jest więcej pedofilów niż w reszcie społeczeństwa czyli że krk ich przyciąga, produkuje albo ujawnia. Jak jest oczywiście nie wiem, przy czym wynik że jest ich tyle samo co w reszcie społeczeństwa nie byłby niczym zaskakującym. Nie byłby również zaskakujący wynik potwierdzający tezy autora, choćby dlatego że być może księża mają więcej kontaktów z dziećmi niż przeciętny obywatel, więc to zjawisko mogłoby występować z większym nasileniem.

    Problem pedofilii w krk postrzegałbym w nieco innym świetle. Nawet jeśli liczba pedofilów nie odbiega od średniej społeczeństwa, to dla części ludzi właśnie to jest problem, gdyż oczekują że ta instytucja będzie od pedofilii wolna. Mnie właściwie problemy krk nie powinny zupełnie obchodzić bo nie mam z tą instytucją nic wspólnego. Niestety pozornie. Kościół ma wpływ na polityków, ma wpływ na społeczeństwo w ogólności, i ma wpływ na członków mojej rodziny. Pośrednio więc ma wpływ i na mnie, choć bym nie wiem jak się przed nim bronił.

    Polubienie

    1. być może księża mają więcej kontaktów z dziećmi niż przeciętny obywatel, więc to zjawisko mogłoby występować z większym nasileniem.

      Raczej nie. Na pewno więcej kontaktów z dziećmi od księży mają np nauczyciele, lekarze pediatrzy, czy …psycholodzy dziecięcy. Zważywszy ze zostać księdzem (i lekarzem) jest duuużo trudniej niż zostać nauczycielem, czy zwłaszcza psychologiem (do tego ostatniego nie potrzeba dosłownie żadnych kwalifikacji), to raczej te dwa zawody będą dla pedofilów szczególnie atrakcyjne i tam będą się oni grupować. A nie wśród księży, czy lekarzy. Tam trafią tylko ci pedofile, którzy by zostali księdzem, czy lekarzem nawet gdyby nie byli pedofilami, czyli należałoby właśnie oczekiwać, że będzie ich tyle samo co średnio w społeczeństwie.

      Nawet jeśli liczba pedofilów nie odbiega od średniej społeczeństwa, to dla części ludzi właśnie to jest problem, gdyż oczekują że ta instytucja będzie od pedofilii wolna.

      He, he, ale dla jakiej części. 🙂 Jakoś tak właśnie straszliwe larum wokół kościelnej pedofilii podnoszą ci, których trudno posądzać o to, że instytucja Kościoła jest im szczególnie droga. Raczej przeciwnie. 😦

      Polubienie

  2. >He, he, ale dla jakiej części. Jakoś tak właśnie straszliwe larum wokół kościelnej pedofilii podnoszą ci, których trudno posądzać o to, że
    >instytucja Kościoła jest im szczególnie droga. Raczej przeciwnie.
    A to byłby jeszcze większy problem gdyby samym wiernym to nie przeszkadzało … Ale myślę (mam nadzieję) że przeszkadza, bo w powszechnym odczuciu osoby duchowne powinny prezentować znacznie wyższy poziom niż średnia społeczna. Podobnie ludzie oczekują że w policji nie będzie przestępców, wśród strażaków podpalaczy, a u lekarzy morderców. Nie ma też chyba niczego dziwnego, że przeciwnicy krk używają tych argumentów do ataków na kościół. Taka anegdota, ktoś kiedyś zapytał jednego księdza jak się ma posiadanie mercedesa klasy S do ślubów ubóstwa. Odpowiedź która padła – synu, ślubowałem ubóstwo a nie dziadostwo 🙂

    Polubienie

    1. ludzie oczekują że w policji nie będzie przestępców, wśród strażaków podpalaczy, a u lekarzy morderców.

      Nie zmienia to faktu, że w policji są przestępcy, u strażaków podpalacze a wśród lekarzy mordercy. Niemniej dopóki ich liczba nie przekracza pewnej wartości granicznej, nie jest to problem.

      Gdyby wśród księży faktycznie było tak wielu pedofilów, jak to mówią, to przecież nie musieliby takich przypadków wymyślać i konfabulować.

      Nie ma też chyba niczego dziwnego, że przeciwnicy krk używają tych argumentów do ataków na kościół.

      Właśnie, że jest. Czemu akurat tak sie uczepili pedofilów, których wśród księży jest niewielu i muszą tych dodatkowych wymyślać? Dlaczego nie np księży złodziei sklepowych, których jest co najmniej o rząd wielkości więcej niż pedofilów?

      Polubienie

  3. >Właśnie, że jest. Czemu akurat tak sie uczepili pedofilów, których wśród księży jest niewielu i muszą tych dodatkowych wymyślać? Dlaczego nie
    >np księży złodziei sklepowych, których jest co najmniej o rząd wielkości więcej niż pedofilów?
    Bo to proceder oburzający i spektakularny, a złodzieje sklepowi nie budzą takich emocji. Co do konfabulacji to się nie wypowiadam bo danych nie mam, ale kościół jest znany z prania brudów po cichu. A dodatkowo warunki lokalnych społeczności powodują że spora ich część nigdy nie ujrzy światła dziennego, więc ja bym raczej obstawiał zaniżenie statystyk.

    Polubienie

    1. Bo to proceder oburzający i spektakularny, a złodzieje sklepowi nie budzą takich emocji.

      Powiedzmy, że ten przekaz propagandowy skierowany jest do osobników, którzy w kradzieży w sklepie nie widzą niczego negatywnego, a wręcz przeciwnie, sami ten proceder uprawiają i są z tego dumni. Gdyby się dowiedzieli, ze wśród księży jumaczy jest znacznie więcej niż pedofilów, patrzyliby na księży z sympatią, a nie, jakby chcieli autorzy „pedofilnej”propagandy – z nienawiścią

      warunki lokalnych społeczności powodują że spora ich część nigdy nie ujrzy światła dziennego, więc ja bym raczej obstawiał zaniżenie statystyk.

      Nic podobnego. Co prawda, jest wysoce prawdopodobne, że spora część takich spraw nigdy nie dochodzi do poziomu organów ścigania, ale dotyczy to tak samo księży, jak i nieksięży. Zatem proporcji miedzy nimi to nie zaburza.

      Polubienie

  4. >Nic podobnego. Co prawda, jest wysoce prawdopodobne, że spora część takich spraw nigdy nie dochodzi do poziomu organów ścigania,
    >ale dotyczy to tak samo księży, jak i nieksięży. Zatem proporcji miedzy nimi to nie zaburza.
    No przestań, w małej małych społeczeństwach ksiądz traktowany jest jak święty, a każdy kto go tknie naraża się reszcie. Już nie wspominając o tym jak sam ksiądz może życie ludziom obrzydzić, zwłaszcza że w krk instancja odwoławcza raczej nie jest dostępna.

    Polubienie

    1. He, he, zapomniałeś,że z nas dwóch, to ja mieszkam „w małym społeczeństwie”, we wsi tak małej,że nawet nie ma jej w systemach GPS 🙂 I z racji powiązań rodzinnych wiem dość dużo o innym „małym społeczeństwie” w województwie łódzkim. I zaręczyć mogę, że choć faktycznie ksiądz cieszy się tam sporym autorytetem, to jednak, noblesse oblige, wymaga się od niego także znacznie więcej niż od przeciętnego mieszkańca. Już sam fakt, że ksiądz wikary został złapany przez policję na jeździe po pijaku, spowodował bardzo nieprzychylną reakcję wsi, do tego stopnia, że biskup poczuł się zobligowany do odwołania go z parafii. Naprawdę to ksiądz we wsi nie ma lekkiego życia, ani żadnej taryfy ulgowej. Tym bardziej, gdyby okazał się pedofilem.

      Polubienie

        1. Ba, co innego odpowiedzialność prawna, od której stosunkowo łatwo się wywinąć, a co innego społeczna, której właśnie w małych społecznościach uniknąć nie sposób.

          Polubienie

          1. Rzecz w tym że prawo egzekwują ludzie, i to ludzie z jakichś powodów tego księdza nie chcą pociągnąć do odpowiedzialności. Zresztą dyskutujemy tu o odczuciach. Moje są takie że księża to święte krowy. A skoro zgadzamy się że noblesse oblige, to pedofila w krk na poziomie równym średniej społecznej niewątpliwie jest problem.

            Polubienie

          2. Noblesse oblige powoduje, że ksiądz jest „na świeczniku” i wszystkie jego ewentualne ciemne sprawki znacznie łatwiej wychodzą na jaw niż u przedstawicieli innych grup zawodowych.

            z jakichś powodów tego księdza nie chcą pociągnąć do odpowiedzialności.

            Być może zachodzą tu jakieś inne okoliczności. W końcu po to są organa, żeby takie sprawy detalicznie badać. Nieprzypadkowo od wymierzania sprawiedliwości są zawodowi sędziowie, a nie „wola ludu”

            Polubienie

  5. @ Pilaster

    Jedna poprawka: „najbardziej optymalny” – optymalny to pod jakimś względem zawsze „najbardziej”.

    Pozdro

    Polubienie

    1. I kolejne błędy:

      Mylisz nagminnie ‚ilość’ z ‚liczbą’:

      Ludzie to rzeczownik policzalny, a więc stosuje się tu ‚liczbę’, a nie ‚ilość’!

      Nieprawdą jest, że 0,00039*43368 = 16,77. Prawidłowy wynik to 16,91.

      Dla 3sigma prawdopodobieństwo to nie 99,97%, jak piszesz, ale 99,7%. I wówczas oczekiwana liczba skazanych kapłanów powinna wahac się w przedziale od 5 do 29. Jeśli jednak spojrzymy na prawdopodobieństwo nieznacznie mniejsze, bo wynoszące 95,5%, to przedział wynosi od 9 do 25. Widać, że liczba faktycznie skazanych kapłanów niebezpiecznie zbliża się do granicy. Coś więc jest na rzeczy!

      I coś za dużo tych błędów…przez to „analiza” staje się mało wiarygodna.

      Poza tym zainteresowanych odsyłam do ciekaej polemiki na ten temat, tutaj:
      http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?p=751970#p751970

      Polubienie

      1. Nieprawdą jest, że:
        0,00039*43368 = 16,77

        Natomiast prawdą jest, że 0,0003867*43368=16,77 Liczbę podano w zaokrągleniu 🙄

        Dla 3sigma prawdopodobieństwo to nie 99,97%, jak piszesz, ale 99,7%.

        Literówka, poprawiona

        Jeśli jednak spojrzymy na prawdopodobieństwo nieznacznie mniejsze, bo wynoszące 95,5%, to przedział wynosi od 9 do 25.

        Owszem, zawsze można znaleźć takie prawdopodobieństwo, żeby się „wpasować” do wyników. I to przy założeniu, że rozkład skazanych pedofilów pokrywa się z rozkładem normalnym Jakakolwiek odchyłka od rozkładu normalnego i prawdopodobieństwo leci od razu w dół. 🙄

        Widać, że liczba faktycznie skazanych kapłanów niebezpiecznie zbliża się do granicy. Coś więc jest na rzeczy!

        Faktycznie Jajko, jak sam przyznał, nie zna się na statystyce. 🙂 Określone prawdopodobieństwo (99,7%, czy 95%) odnosi się do

        określonego przedziału wartości, nic zaś nie mówi w którym miejscu tego przedziału konkretnie wartość się znajduje.

        Dla trzech odchyleń standardowych (maksymalne prawd. 99,7%) liczba 5 skazanych klechów jest dokładnie tak samo prawdopodobna jak liczba 17, czy 29

        I coś za dużo tych błędów…

        Na razie jajko nie znalazł ani jednego błędu merytorycznego, czyli takiego, który by jakoś wpływał na zasadniczą tezę 🙄

        Przypominam poza tym, ze liczba 25 skazanych księży została podana przez Overbeeka, czyli osobnika, który w żadnym wypadku na zaufanie nie zasługuje. Sam przyznał, że dopisał do tej swojej listy 2 księży skazanych nie w Polsce, ale w USA. Kogo jeszcze dopisał w sposób nieuprawniony – nie wiadomo. 🙄 Zatem faktyczna liczba skazanych księży w ciągu 10 lat jest zapewne mniejsza niż 25
        Nawet jeżeli podana przez Overbeeka liczba 25 skazanych jest prawidłowa, to i tak mieści się to w średniej. Tak samo by się mieściła liczba np 10 skazanych i tak samo nie można by wtedy twierdzić, ze jest ich mniej niż średnia 🙄

        Polubienie

  6. Ilość w miejscu liczby to ewidentny błąd językowy.
    Zapis 0,00039*43368 = 16,77 jest ewidentnie błędny, trzeba było napisać 0,0003867*43368=16,77, wówczas nie miałbym powodu się czepiać.
    99,97 to zapewne była literówka, niemniej jest to błąd.

    A wniosek, który proponujesz na podstawie 3sigma jest nieco dziwny. Skoro w tym przedziale mieści się 99,7% zdarzeń, w tym podana przez Overbeka liczba pedofili, to wnioskujesz, że na 99,7% nie odbiega ona od rozkładu normalnego, czyli statystycznie kler nie molestuje bardziej niż reszta społeczeństwa z pewnością 99,7%. Czyli niemal na pewno. Tymczasem jeśli przyjąć nieco węższy przedział z prawdopodobieństwm około 95% okaże się, że podawana przez Overbeka liczba nie zmieści się w nim. Stąd, analogicznie, można wysnuć wniosek, że na ok. 95% jednak kler molestuje częściej…

    Polubienie

    1. Ilość w miejscu liczby to ewidentny błąd językowy.

      Językowy, czyli niemerytoryczny. Każda obecna reguła językowa kiedyś była „błędem” 🙂

      A wniosek, który proponujesz na podstawie 3sigma jest nieco dziwny. Skoro w tym przedziale mieści się 99,7% zdarzeń, w tym podana przez Overbeka liczba pedofili, to wnioskujesz, że na 99,7% nie odbiega ona od rozkładu normalnego, czyli statystycznie kler nie molestuje bardziej niż reszta społeczeństwa z pewnością 99,7%. Czyli niemal na pewno.

      Nic takiego nie napisałem 😦 Napisałem, że, jeżeli pedofilów wśród księży jest tyle samo co reszta i jeżeli ich rozkład jest zbliżony do rozkładu normalnego, z prawdopodobieństwem 99,7% liczba skazanych klechów powinna się zmieścić w tym przedziale [5-29]. Zatem tej hipotezy, nie da sie odrzucić na podstawie danych zmyślonych przez Overbeeeka. 🙂

      Tymczasem jeśli przyjąć nieco węższy przedział z prawdopodobieństwm około 95% okaże się, że podawana przez Overbeka liczba nie zmieści się w nim.

      Ten „nieco węższy” przedział oznacza wzrost niepewności o prawie siedemnaście razy To jest gigantyczna różnica. 😦

      Polubienie

  7. Czyli przyznajesz, że jednak piszesz z błędem. Pocieszające.

    A w ostatnim zdaniu miałeś na myśli zapewne wzrost niepewności prawie 17 razy a nie o prawie 17 razy. Jedna mała literka zmienia sens zdania, choć pewnie nie bardzo wiesz o co mi w ogóle chodzi.

    A co do wzrostu niepewności, to oczywiście, że musi on być spory, skoro zaczynałeś od bardzo szerokiego przedziału, czyli bardzo małej niepewności. To mniej więcej tak jakbyś podawał powierzchnię stumetrowego mieszkania z dokładnością do kilku cm2. A ktoś inny poda do 0,5 m2, a Ty wówczas stwierdzisz, że jego dokładność jest kilka tysięcy razy gorsza, więc jest to gigantyczna różnica, a więc pomiar jest bez sensu. Polecam to przemyśleć. Zwłaszcza czytelnikom, którzy mogą wyciągać pochopne wnioski z Twych rojących się od błędów esejów.

    Polubienie

    1. Twych rojących się od błędów esejów.

      Jak na razie jajce udało się znaleźć trzy błędy, w tym jedną literówkę i jeden stylistyczny. Żaden z nich nie miał żadnego wpływu na wyniki obliczeń i wnioski z nich. 🙂

      Zatrudnijcie jeszcze stu jajków do szukania błędów, może znajdziecie jeszcze ze trzy literówki. 🙂

      Polubienie

  8. Skoro trafienia nazywasz blebleniem…mam nadzieję, że czytelnicy wyciągną z tego wnioski

    Nie odniosłeś się do kolejnego błędu nt „17 razy a nie o prawie 17 razy” – obawiam się, że nie rozumiesz o co mi chodzi w ogóle i to jest przerażające.

    Nie odniosłeś się do przykładu z mieszkaniem.

    Przekręciłeś tylko mojego nicka i robiłeś sobie żarty. Cóż, to częsta postawa wobec braku argumentów – próbować ośmieszyć interlokutora.

    Polubienie

    1. I znowu bezproduktywne bleblanie. Jajko dobrze wie, że aby statystycznie potwierdzić istnienie jakiejś korelacji, potrzebny jest dużo większy poziom ufności niż podawany w zadaniach podręcznikowych 95% Ale co szkodzi mu bleblać?

      Przykład z mieszkaniem jest kompletnie od czapy i świadczy o tym, ze jajko w ogóle nie rozumie o co tu chodzi. Najwyraźniej przeceniłem go. Bo my wcale nie mierzymy powierzchni takiego metaforycznego mieszkania, tylko pytamy jakie jest prawdopodobieństwo, że jest ona większa od jakiejś wartości granicznej. Jeżeli tą granicą jest powiedzmy 100 m2, a wynikiem pomiarów jest np 99 +/- 3 m2 to oczywiście hipotezy nie można potwierdzić. A taką właśnie procedurę proponuje jajko. Zmniejszać dokładność tak długo, aż wielkość „się zmieści” 😦

      Polubienie

  9. Ty zaś proponujesz podejście dokładnie przeciwne – wziąć tak szeroki przedział, aby wszystko się w nim zmieściło. Wystarczy, że weźmiesz 2 sigma i już tak różowo nie jest.

    Polubienie

    1. wziąć tak szeroki przedział, aby wszystko się w nim zmieściło

      Nie. Tak szeroki, jaki zwykle się w podobnych badaniach stosuje. 3 sigma to absolutne minimum. Zwykle jest to znacznie więcej. 😦

      Polubienie

  10. Wiesz co pilaster, byłem ciekaw jak twoje elkubracje w temacie „pedofili w polskim Kościele” mają się do rzeczywistości, więc podesłałem twoje artykuły na ten temat (ten, „I jeszcze raz faktoidy. Biskupi, nie lękajcie się” oraz „Pedofilia w służbie Kulturkampfu” mojemu znajomemu, z zawodu prawnikowi. Oto jaką dostałem od niego odpowiedź:

    >>Wg oficjalnych danych tylko w latach 2010- czerwiec 2013 za przestępstwa seksualne na małoletnich skazano 19 księży. od 01.2010 do 12.2017 61 księży zostało prawomocnie skazanych a 12 czekało na rozprawy apelacyjne. To blisko 3 razy więcej niż tego pseudonaukowca i w blisko o 1/3 krótszej jednostce czasu. Oficjalne dane potwierdzone przez pełnomocnika Episkopatu ks. Żaka i Ministerstwo Sprawiedliwości. Na przyszłość nie czytaj takich bzdur. <<

    Sam też wyłapałem jeden błąd, dotyczący ogólnej liczby księży w Polsce: w 2016 było ich 25 tyś. z czego 21 pełniło służbę parafialną. To spadek o o 1/3 w stosunku do 2008 kiedy było ich 36 tys i 31 pełniło służbę parafialną. Do tego dochodzi 2.300 alumnów (artykuł w "wPolityce" z 04.01.2018 "Spada liczba wiernych…").

    No cóż, wygląda na to że kolejny raz mijasz się z prawdą, pilaster, a twój model matematyczny jest kompletnie do niczego 🙂

    "Pedofilia bowiem, jest postrzegana przez społeczeństwo jako najbardziej odrażająca z możliwych zbrodni od bardzo niedawnego czasu."

    Ośmielę się nie zgodzić: wystarczy zauważyć jak panicznie obawiał się ujawnienia swoich preferencji seksualnych główny bohater powieści "Lolita" Vladimira Nabokova – a przecież jej akcja rozgrywa się dopiero pod koniec lat 40-tych. Albo jakie kłopoty miał sam autor.

    Polubienie

    1. „mojemu znajomemu, z zawodu prawnikowi”

      Pozostaje prosić o namiary na owego prawnika, aby w przypadku jakichś kłopotów z prawem, broń Boże z jego usług nie korzystać 🙂

      „Wg oficjalnych danych”

      Oczywiście na pytanie skąd pochodzą owe „oficjalne dane” odpowiedzi nie otrzymamy. Bo w jakichkolwiek danych naprawdę oficjalnych nie podaje się zawodu skazanych.

      „latach 2010- czerwiec 2013”

      Podczas gdy dane zaprezentowane przez pilastra dotyczą lat 1999-2009 i jest to wyraźnie w tekście zaznaczone. Dane podane przez Overbeeka (25 klechów w 10 lat) – nie wiadomo dokładnie z kiedy, ale autora tego trudno posądzać o sympatie do Krk, zatem raczej zawyżył tą liczbę a nie zaniżył.

      „za przestępstwa seksualne na małoletnich”

      Podczas gdy pilaster nie pisał o „przestępstwach”, tylko o jednym konkretnym artykule – 200 KK

      „Oficjalne dane”

      Acha – oficjalne. Tako orzeka Wujek zatem to prawda.

      Pozostaje wskazać zatem te „oficjalne dane” – oficjalny dokument opublikowany przez oficjalną instytucję (np ministerstwo Sprawiedliwości). Oczywiście nic takiego nie nastąpi. Żadnych „oficjalnych danych” z podziałem skazanych wg zawodów nie ma.

      „ogólnej liczby księży w Polsce: w 2016 było ich 25 tyś”

      W 2016 było w Polsce 25 tys księży, 12 tys zakonników i 2,3 tys alumnów. W sumie ponad 39 tys klechów mogących molestować pedofilnie.

      Zresztą obliczenia pilastra dotyczą lat 1999-2009

      ” jak panicznie obawiał się ujawnienia swoich preferencji seksualnych główny bohater powieści „Lolita” Vladimira Nabokova – a przecież jej akcja rozgrywa się dopiero pod koniec lat 40-tych.”

      a jak bardzo panicznie obawiali się swoich skłonności Henryk Sienkiewicz, czy Lewis Caroll? Jeszcze nawet Zbigniew Nienacki nie maskował się szczególnie gorliwie.

      ” kolejny raz mijasz się z prawdą, pilaster, a twój model matematyczny jest kompletnie do niczego”

      83 raz.

      Jeszcze tylko wujek bronek powtórzy to 917 razy i kto wie, może stanie się to prawdą 🙂

      Polubienie

Dodaj komentarz